Radamel Falcao pojawił się w talk-show El Hormiguero, które jest emitowane w hiszpańskiej telewizji Antena 3. Napastnik Atletico Madryt odnośnie finału Copa del Rey wyznał: – Chcemy sprawić mnóstwo radości naszym kibicom. To nawet lepiej, że zagramy z Realem na Santiago Bernabeu, bo dzięki temu zwycięstwo będzie jeszcze cenniejsze. Uważam, że dla fanów obu drużyn najlepszym rozwiązaniem jest właśnie umiejscowienie tego spotkania w stolicy. Co do La Liga, to bardzo chcemy na koniec sezonu być w tabeli wyżej niż Królewscy, ale priorytetem i tak jest Liga Mistrzów.
– Każdy napastnik ma swojego rodzaju obsesję na punkcie strzelania goli. Kiedy drużyna wygrywa, ale Tobie nie uda się zdobyć bramki, to w pewien sposób czujesz, że czegoś jednak brakuje – przyznał El Tigre. Kolumbijczyk powiedział także, że pięć goli strzelonych przez niego w starciu z Deportivo było dla niego ogromnym przeżyciem. – Tamto osiągnięcie było niesamowite. Serce biło mi bardzo szybko jeszcze długo po końcowym gwizdku. Nie wiedziałem jak to uczcić, ale w końcu doszedłem do siebie i dotarło do mnie, czego dokonałem.
Radamel Falcao wyznał także skąd się wziął jego przydomek. – Jeden z moich kolegów w Argentynie tak mnie nazwał. Powiedział mi, że swoim zachowaniem na boisku przypominam mu tygrysa i tak już zostało. Następnie dodał: – Mój ojciec był obrońcą, ale prosił mnie, żebym nie szedł w jego ślady, bo o wiele bardziej opłaca się bycie napastnikiem. Że mogę zarobić więcej pieniędzy, grać w lepszych klubach. Prawdą jest jednak, że od najmłodszych lat chciałem strzelać gole, więc nie miałem problemu z wyborem swojej pozycji.
Na koniec swojej wizyty Radamel Falcao otrzymał niespodziankę, bowiem na antenie pojawiła się jego żona, Lorelei Talon, która wykonała swoją najnowszą piosenkę. Jej umiejętności wokalne możecie ocenić sami oglądać ten filmik KLIK! Co ciekawe, El Tigre wyznał, że swoją druga połówkę poznał w… kościele.