Uff… Choć nie był to łatwy mecz, to Atletico Madryt zdołało odnieść kolejne, jakże ważne wyjazdowe zwycięstwo. Tym razem gorycz porażki musiał przełknąć Espanyol, który choć był zespołem gorszym, to zapewne w mniemaniu swoich kibiców zasłużył na remis, bowiem piłkarzom Los Periquiots nie można było w dzisiejszym meczu odmówić ambicji i chęci do gry. Pomimo nerwowej końcówki i znacznie słabszej postawie w drugiej połowie, Rojiblancos zdołali dowieźć wynik 1:0 do końcowego gwizdka i dzięki zdobytym na Cornella-El Prat 3 punktom utrzymali pozycję wicelidera La Liga.
W porównaniu ze środowym pojedynkiem z Betisem, Diego Simeone dokonał 4 zmian w wyjściowej ’11’. Do bramki powrócił Thibaut Courtois, lekko kontuzjowanego Radamela Falcao zastąpił Diego Costa, a Koke i Tiago zagrali w miejsce Gabiego i Cristiana Rodrigueza. Od początku coraz większą przewagę uzyskiwali Los Colchoneros. W 4. minucie dobrym uderzeniem z powietrza sprzed pola karnego popisał się Tiago, ale piłka poleciała nad poprzeczką. Z każdą kolejną minutą Rojiblancos coraz bardziej naciskali na ekipę gospodarzy, choć trzeba przyznać, że przez dłuższy czas nie wynikało z tego nic dobrego i kibice nie oglądali żadnych strzałów. W 16. minucie Diego Godin i Mario Suarez powstrzymali do spółki pędzącego Samuele Longo. Interwencja ta była o tyle ważna, że gdyby Włoch ograł tych dwóch zawodników, wówczas znalazłby się w sytuacji sam na sam z Thibautem Courtoisem. W akcjach ofensywnych gości widoczny za każdym razem był Diego Costa, choć trzeba przyznać, że Brazylijczyk miał wyjątkową łatwość w znajdowaniu się na pozycjach spalonych. Po 25 minutach gry Atletico oddało w końcu kolejny strzał, jednak próba Ardy Turana została dobrze zablokowana przez jednego z obrońców. Chwilę później turecki zawodnik dobrze dośrodkowywał w pole karne Espanyolu, ale Raul Garcia główkował nad bramką. Powoli jednak podopieczni Simeone się rozkręcali i spychali coraz głębiej drużynę Los Periquitos. Wreszcie, w 30. minucie Rojiblancos wyszli na zasłużone prowadzenie. Z prawej strony boiska w pole karne dośrodkował Juanfran, a zza pleców obrońców w 'szesnastkę’ gospodarzy wbiegł Raul Garcia i z około 5 metrów strzałem głową nie dał żadnych szans na skuteczną interwencję Cristianowi Alvarezowi. Od tego momentu dominacja Los Colchoneros nie podlegała żadnej dyskusji. Co prawda Espanyol starał się wyprowadzać akcje, ale niemal każda z tych prób kończyła się fiaskiem. Jednym z wyjątków była 34. minuta, kiedy gospodarze oddali pierwsze uderzenie na bramkę Courtoisa. Po wrzutce z lewej strony Javi Lopez zgrał piłkę głową do Cristiana Gomeza, ale zawodnik Los Periquitos posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Dwie minuty później niezłym strzałem popisał się Koke, ale jego próba również była niecelna, choć sposób, w jaki hiszpański pomocnik złożył się do uderzenia był bardzo ciekawy. Przy tej akcji pochwalić trzeba także Raula Garcię, który wygrał główkowy pojedynek i ogólnie od samego początku prezentował się bardzo dobrze. Przed przerwą Atletico przeprowadziło jeszcze jedną groźną akcję, ale po podaniu od Ardy Turana wbiegający w pole karne gospodarzy Filipe uderzył obok słupka.
Od wznowienia gry w drugiej połowie znacznie lepiej wyglądała gra Espanyolu. Z jednej strony gospodarze nieco śmielej atakowali, a z drugiej bardzo ostro rozpoczęli drugie 45 minut. W 47. minucie za ostry faul na Tiago żółtą kartkę obejrzał Christian Stuani. Choć po tym starciu Portugalczyk nieco utykał, to okazało się, że bez przeszkód może kontynuować grę. Jednak po przerwie Rojiblancos sprawiali wrażenie drużyny, która nagle gdzieś zgubiła swój rytm gry i choć nie można było odmówić tego, że w dalszym ciągu przeważali i kontrolowali grę, to jednocześnie coraz częściej Los Periquitos przedostawali się pod bramkę Courtoisa. W 51. minucie po jednym z dośrodkowań źle zachował się Miranda, który nieco zlekceważył będącego za jego plecami Longo. Na szczęście choć Włoch zdołał oddać strzał, to jego próba nie była na tyle groźna, aby zaskoczyć bramkarza Atletico. Od tego momentu nastąpił krótki okres ataków Espanyolu, który na chwilę zamknął gości na ich połowie. Los Colchoneros jednak szybko się z tego oblężenia oswobodzili. W 59. minucie wślizgiem jednego z przeciwników faulował Arda Turan. Turek nie dość, że otrzymał żółtą kartkę, to jeszcze nabawił się jakiegoś urazu, przez co na boisku w jego miejsce pojawił się Cristian Rodriguez. Kilka chwil po wejściu urugwajski skrzydłowy mógł zdobyć bramkę po pięknym podaniu Gabiego, ale jego strzał wybronił Alvarez. Kilkadziesiąt sekund później gospodarze dość ciekawie rozegrali rzut wolny. Joan Verdu podał po ziemi do niepilnowanego Rui Fonte, a ten oddał strzał, który pewnie obronił Courtois. Jak się okazało nawet gdyby padła bramka, to sędzia i tak by jej nie uznał, bowiem napastnik Espanyolu znajdował się na pozycji spalonej. W 66. minucie z woleja z dystansu groźnie uderzał Victor Sanchez, ale kolejną dobrą interwencją popisał się bramkarz Atletico. Kilka minut później po wrzutce z rzutu rożnego główkował Mario Suarez, ale golkiper Los Periquitos bez problemu wyłapał tę próbę. W międzyczasie oglądaliśmy kilka fauli, za które arbiter ukarał kilku graczy żółtymi kartkami. Im mniej czasu zostawało do zakończenia meczu, tym bardziej desperacko atakowali gospodarze, a Rojiblancos z kolei nastawiali się głównie na grę z kontry, co kilka razy mogło przynieść efekt w postaci bramki. W 77. minucie Espanyol prawie doprowadził do wyrównania, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego tuż nad poprzeczką główkował Stuani. Chwilę później dobry kontratak przeprowadzili Los Colchoneros, ale po podaniu od Diego Costy i rajdzie kolejny strzał Cristiana Rodrigueza wybronił Alvarez. W 86. minucie na lewym skrzydle znów szarżował Urugwajczyk, ale tym razem powstrzymał go jeden z obrońców. Kilka minut później piłkę meczową miał wprowadzony nieco wcześniej Adrian Lopez, ale hiszpański napastnik nieco się zamotał i w świetnej sytuacji uderzył tak, że bramkarz gospodarzy zdołał skutecznie interweniować. Kilkadziesiąt sekund wcześniej nad bramką uderzał Raul Garcia. W doliczonym czasie gry losy meczu mógł jeszcze odwrócił Longo, ale po wrzutce Javi Lopeza Włoch główkował tuż obok słupka.
Tym sposobem przez kolejny tydzień podopieczni Simeone będą zasiadać na fotelu wicelidera. Zanim część piłkarzy rozjedzie się na zgrupowania swoich reprezentacji, Rojiblancos rozegrają jeszcze dwa spotkania. W czwartek na Vicente Calderon w ramach fazy grupowej Ligi Europy zagości Viktoria Plzno, a w niedzielę również na swoim stadionie Los Colchoneros podejmą drużynę Malagi, a stawką podobnie jak teraz będzie utrzymanie 2. miejsca w tabeli.
Skład Atletico: Courtois – Juanfran, Miranda, Godin, Filipe – Mario Suarez, Tiago, Koke (Gabi 55′), Raul Garcia, Arda Turan (Cristian Rodriguez 60′) – Diego Costa (Adrian 82′)
Bramki:
0:1 – R. Garcia 30′