Kontuzja Filipe, która wyklucza go z gry na okres od 4 do 6 tygodni jest sporym problemem dla Atlético Madryt. Szczęście w nieszczęściu, że Brazylijczyk ma na ławce całkiem solidne zastępstwo, którym jest Emiliano Insúa. – To zawsze bardzo smutna wiadomość, gdy kolega z zespołu odnosi jakiś poważniejszy uraz. Na takie rzeczy trzeba być jednak zawsze przygotowanym, bo taka jest piłka nożna, to jej nieodłączny element. Cieszę się, że mogłem wejść na boisko i pomóc drużynie odnieść ważne zwycięstwo, dzięki któremu awansowaliśmy do półfinału – wyznał dziennikarzom były gracz Sportingu.
– Jestem spokojny. Nigdy się nie niecierpliwiłem. Przychodząc na Vicente Calderón chciałem pokazać, że jestem bardzo dobrym piłkarzem i stać mnie na wiele. Nie wychylam się, codziennie ciężko pracuję i daję z siebie wszystko, a trener wie, że w każdej chwili może na mnie liczyć. Jestem w stanie wnosić do gry zespołu tyle, ile wnosi Filipe. Moja obecność na boisku nie zmieni drużyny na gorsze. Wiem, że w każdym meczu będę musiał dawać z siebie sto procent i jestem na to przygotowany. Mam nadzieję, że utrzymamy zwycięską passę – dodał.