Wcale nie przypadkowo wybrałem sobie tych dwóch Rojiblancos. Obaj w zimie postanowili przybyć z odsieczš wspomagajšc bezradnych Madrytczyków w skomplikowanej wyprawie, której celem było osišgnięcie europejskich pucharów. Choć Atleti jest na dobrej drodze do zakwalifikowania się do Europa League, to ciężko za ojców skromnego sukcesu uznać pięciomiesięczne dzieci spłodzone przez dyrektora sportowego Atletico Jesusa Garcię Pitarcha.
Rozpoczšł się dopiero maj, a obydwaj zawodnicy na Vicente Calderón sš od stycznia. Muszš zaaklimatyzować się w doć specyficznej szatni Los Colchoneros. O ile Juanfran w stopniu zadowalajšcym nabrał stołecznego obycia, bo nauczył się już niele wychodzić na zdjęciach ze swoimi klubowymi przyjaciółmi, które póniej publikuje na swoim twitterze, o tyle z grš na wysokim poziomie jest mówišc łagodnie różnie. Z kolei mniej zintegrowany z czerwono-białš społecznociš piłkarskš brazylijski amator bršzowych okularów i Lil Waynea na murawie prezentuje się coraz lepiej, a pięknie wykonany rzut wolny z Levante był pierwszym sygnałem do tego, by przy jego nazwisku nie dopisywać jeszcze słowa: out. Wszakże tak dobrze wykonywanych stałych fragmentów przez byłego piłkarza Corinthians fani Los Indios nie oglšdali od odejcia Simao Sabrosy.
Ja niestety wcišż mam problem z wykreowaniem jasnej opinii na temat obu grajków. Nie byłem zwolennikiem transferu ani jednego, ani drugiego i właciwie te blisko pół roku, które minęły od momentu ich prezentacji na Calderón to czas, w którym tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że klubowi aspirujšcymi do gry w Champions League nie sš oni potrzebni. Z dużo większš chęciš nad Manzanares przywitałbym innych piłkarzy, którymi czerwono-biali się rzekomo interesowali. Afellay, Ivan Rakitić, Pablo Piatti, Chori Castro byliby dużo bardziej przekonywujšcy, a fakt, iż możliwoć sprowadzenia do stolicy Hiszpanii nowych piłkarzy FC Barcelony czy Sevilli wišzałoby się z dużo mniejszymi pieniędzmi miesznymi pieniędzmi doprowadza do szewskiej pasji. Władze klubu wolały jednak poczuć drobnš dawkę adrenaliny sprowadzajšc za 7 milionów euro Eliasa, czytaj: kota w worku. Z kolei za przeciętnego, bo czarujšcego jedynie w Osasunie Juanfrana, Atletico było skłonne z miejsca zapłacić pięć milionów. To już rozsšdniejszš decyzjš byłoby zaoszczędzenie tych funduszy do letniego okienka transferowego, sezon dogrywajšc w oparciu o zdolnych canteranos z zespołu B.
Nic ponad przeciętnoć
Juanfran Torres występy bardzo słabe przeplatał przeciętnymi z jednym, względnie dwoma solidnymi partiami. Jestem zdania, że wychowanek Realu Madryt to gracz wystarczajšcy na przeciwników z dołu i rodka ligowej tabeli. Europejska poprzeczka może być już zbyt wysokim progiem na byłego skrzydłowego Osasuny. Byłoby dużo fajniej, gdyby poza raczej szarpanym, fartownym dryblingiem potrafił zagrać dokładnš piłkę do dobrze ustawionych partnerów. A tak, to mamy tylko robišcego szum skrzydłowego, z którego korzyci sš nikłe. Poza tym twierdzę, iż Juanfran nic więcej nie ma nam do zaoferowania nie oszukujmy się, to co prezentował do tej pory będzie już tylko powielane; niczym nowym nas już nie zaskoczy. Rajdy prawš flankš, kilka asyst w meczach z zespołami od dziesištego miejsca w dół oraz trochę chaosu w spotkaniach z czołowymi klubami La Liga to absolutne maksimum. Dlatego sšdzę, że dalej powinnimy rozglšdać się za następcš Simao (ewentualnie liczyć, że powrót Eduardo Salvio całkowicie rozwišże ten problem). Juanfran co najwyżej może być zmiennikiem dla podstawowego skrzydłowego w rzeczywistoci nigdy nie przeskoczył szczeblu przeciętnego piłkarza i wštpliwe, by udało mu się to uczynić w Madrycie.
Do trzech razy sztuka?
Elias Mendes to nadal wielki znak zapytania. Fan koszykówki w wydaniu NBA urzekł sporš grupę kibiców Atlético doskonałym meczem z Levante. To spotkanie to wiatełko w tunelu, gdyż przelane na konto Corinthians 7 milionów spisywałem powoli na straty. Tymczasem reprezentant Brazylii rozegrał bardzo dobre spotkanie, dzięki czemu znów nabralimy wiary w to, że Kanarek może odegrać bardziej znaczšcš rolę nili wchodzšcy na końcowe 10-15 minut rezerwowy. Widać, że 26-latek ma potencjał, gdyż nieraz starał się stworzyć sytuacje napastnikom swoim prostopadłym podaniem. Warunkiem jest jednak umieszczenie Brazylijczyka w rodku pola, gdyż jako lewy pomocnik na niewiele się zdaje. Stšd mniej udane występy w wykonaniu Eliasza tłumaczę sobie tym, iż nie gra na swojej nominalnej pozycji. Ponadto, w przeciwieństwie do Juanfrana, dla Brazylijczyka hiszpańska piłka to co zupełnie nowego, z czym nigdy wczeniej się nie spotkał, dlatego zasługuje na cierpliwoć ze strony fanów Los Colchoneros.
W przypadku Mendesa Trindade należy czekać czas pokaże, czy jego transfer był dobrym ruchem Atlético. Na chwilę obecnš Brazylijczyk nie jest w stanie nam tego udowodnić nowy kraj, nowa liga, nowy zespół, nowa rola/pozycja Cieszy natomiast to, iż Elias nie zapowiada nam się na następcę innych brazylijskich wynalazków Jesusa Garcii Pitarcha. Po Fabiano Ellerze i Cleberze Santanie, Elias musi okazać się graczem co najmniej solidnym i na takiego rzeczywicie się zapowiada. Przynajmniej ja odnoszę wrażenie, że piłkarz, który brylował na brazylijskich boiskach bardziej przypomina grajšcego nie tak dawno w Atleti Nuno Manichea, aniżeli swoich nieporadnych rodaków. Nie może więc być mowy o kolejnym nietrafionym transferze wierzę, że za trzecim razem udało się sprowadzić nieprzeciętnego piłkarza z ligi brazylijskiej i potrzebujemy tylko trochę czasu, by się o tym przekonać.
iAupa Atleti !