Dziś mamy:20 April, 2024
21.04.2024, g. 18:30
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Alaves vs Atletico Madryt
Do meczu pozostało:
1dn.6godz.36min.
14.20 X3.50 21.91 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Dziesiąta rocznica objęcia przez Enrique Cerezo funkcji prezydenta Atletico

Dziś mija dokładnie 10 lat od momentu, w którym Enrique Cerezo objął funkcję prezydenta Atletico Madryt. Wcześniej przez 16 lat był jednym z najbliższych współpracowaników Jesusa Gila, pełniąc jednocześnie funkcję wiceprezydenta. 28 maja 2003 roku stał się najważniejszym człowiekiem na Vicente Calderon. Zapytany o to, jak w skrócie oceniłby ten miniony okres, szybko odpowiada: – To dla nas bardzo szczęśliwy czas.

W rozmowie z dziennikarzem hiszpańskiej gazety Marca Enrique Cerezo wyznał: – Jestem tutaj od blisko 27 lat. Nigdy przez głowę nie przeszła mi myśl, by zostawić ten klub i zrezygnować ze swojego udziału w tym przedsięwzięciu. Od zawsze moim głównym celem jest to, by nasz zespół stale się rozwijał i był coraz silniejszy. Pieniądze się nie liczą; nie ma sensu o nich rozmawiać. Cieszę się, że w tej chwili Rojiblancos są bardzo dobrą drużyną, odnosimy sukcesy. Nie planuję opuszczać Vicente Calderon. Chcę dalej oglądać radość naszych kibiców i czuć ten fenomenalny doping na trybunach.

– Niewątpliwym plusem ostatnich lat jest to, że nasza marka dociera do coraz bardziej odległych zakątków świata. Najświeższe przykłady Azerbejdżanu i Singapuru pokazują, że warto otwierać się na nowe rynki. Niewątpliwie w reklamowaniu siebie pomaga fakt, że ostatnio zdobyliśmy kilka pucharów i znów liczymy się na arenie międzynarodowej. Wiemy, że przez wszystkich naszych sympatyków traktowani jesteśmy jak mistrzowie – dodał.

 

Prezydent Atletico Madryt porównał także dzisiejszy futbol do tego z lat 90. – Piłka nożna zmieniła się od tamtego czasu i zmienia się cały czas. To proces, którego nie da się zatrzymać. Teraz wszystko jest bardziej poważne, profesjonalne. To już nie tylko hobby, ale również ogromna szansa na ekonomiczny sukces. Jeśli chodzi o lata 90., to wspaniałą robotę odwalał wówczas Jesus Gil, dzięki któremu byliśmy wówczas w ścisłej czołówce.

W biurze Enrique Cerezo jest pełno zdjęć, które przypominają o najważniejszych wydarzeniach minionych 10 lat. Są więc uwiecznione te piękne momenty, jak na przykład wywalczenie pięciu pucharów, ale również te, które wywołują smutek – chwile odejścia Fernando Torresa, Simao, Kuna Aguero. 65-latek wspomniał jak został prezydentem Rojiblancos: – To była decyzja zarządu. Kiedy Jesus Gil odchodził z tego stanowiska zadecydowano, że skoro byłem wiceprezydentem, to teraz powinienem awansować o jeden szczebel wyżej. Spójrz na to zdjęcie, a teraz spójrz na mnie. Siwe włosy pokazują, że te 10 lat to jednak sporo czasu.

 

Minione lata to nie tylko mnóstwo radości, ale także sporo sytuacji, w których nie było się z czego cieszyć. Cerezo odniósł się do wspomnianych wcześniej pożegnań z Torresem, Simao i Aguero. – Kiedy Fernando opuszczał Vicente Calderon, to wszyscy fani byli smutni. To jest ktoś, kogo tu się kocha bezwarunkowo, nasz symbol, kapitan, wychowanek. Myślę, że jeszcze tu do nas wróci, bo nigdzie nie będzie lepiej traktowany niż w swoim rodzinnym mieście.

– Było mi żal, kiedy żegnał się z nami Simao. Portugalczyk był i nadal jest nie tylko świetnym piłkarzem, ale również fantastycznym człowiekiem, moim przyjacielem. Co by się nie działo, życzę mu wielu sukcesów i powodzenia, bo przez te kilka lat włożył mnóstwo serca w grę dla nas. Co do Kuna… To nadal boli. Wiesz, nie umniejszam jego klasy sportowej, ale na sam koniec wykazał się ogromnym niezdecydowaniem. Zmieniał zdanie praktycznie codziennie i było widać, że trochę się w tym wszystkim pogubił. Nie można go oceniać tylko i wyłącznie negatywnie. Przez pięć lat mocno nam przecież pomagał.

Prezydent Atletico Madryt wypowiedział się także na temat Radamela Falcao. – To najlepsza '9′ na świecie. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To wielki człowiek, wspaniały piłkarz i przyjaciel. Dzięki niemu przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil, wywalczyliśmy trzy trofea. Nie wiem, czy zostanie u nas, czy odejdzie. Na ten moment cały czas jest w naszym zespole, a żadna oferta na kwotę zawartą w klauzuli nie wpłynęła. Wiem jednak, że jest ogromne zainteresowanie jego usługami ze strony największych klubów. Jeżeli odejdzie, to dopiero wtedy będziemy myśleć o zastępstwie dla niego.

 

Niewątpliwym sukcesem Cerezo jest zatrudnienie Diego Simeone, a następnie przedłużenie z nim kontraktu aż do czerwca 2017 roku. – Cholo jest fenomenem. On tworzy naszą najnowszą historię, jego praca pozwala na osiąganie wielkich sukcesów. Zjednoczył wszystkich w naszym klubie, by wspólnie iść tą samą drogą. Widać, że wie, co to znaczy być częścią Rojiblancos. Daje nam wszystko, co najlepsze i jest jedną z najważniejszych osób na Vicente Calderon. Teraz boją się nas nie tylko w Hiszpanii, ale również w Europie.

65-latek wspomniał także o dniu, w którym kibice Atletico Madryt pokazali się ze swojej najlepszej strony. Choć Los Colchoneros przegrali w 2010 roku w finale Copa del Rey z Sevillą, to 50.000 fanów i tak postanowiło podziękować piłkarzom za ich wielki wysiłek. – O kibicach mogę mówić tylko i wyłącznie same dobre rzeczy. Są wspaniali. Wtedy na Camp Nou byli z nami szczególnie mocno. Takich rzeczy się nie zapomina. To pokazało, że nasi fani są z nami na dobre i na złe, bez względu na wszystko.

 

Prezydent Rojiblncos zaprzeczył także, że nie po drodze mu z Miguelem Angelem Gilem. Wyznał wręcz, ze jest zupełnie odwrotnie. – Nasze relacje są bardzo dobre. To oczywiste, że czasem jest widoczna jakaś różnica zmian, ale absolutnie nie ma między nami nienawiści. Razem robimy wszystko, by Atletico było jak najsilniesjze Naszym priorytetem są teraz La Peineta i nowy ośrodek treningowy. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch-trzech lat uda się wszystko dopiąć na ostatni guzik i przeprowadzimy się w nowe miejsce. Dzięki temu dorównamy najlepszym klubom w Europie.

10 lat jako prezydent, a wcześniej 16 jako wiceprezydent. Na koniec Enrique Cerezo powiedział, jakich czterech momentów nie zapomni do końca życia. – Przede wszystkim wspaniale wspominam sezon 1995/1996, kiedy to zdobyliśmy dublet. Miałem ogromne szczęście, że mogłem być częścią tamtej drużyny. Mieliśmy wówczas wspaniałych piłkarzy i znakomitego trenera. Kolejną sprawą jest coś znacznie mniej przyjemniejszego. Chodzi o nasz spadek do drugiej ligi. To jeden z najgorszych momentów w całej naszej historii.

– Nie sposób zapomnieć także o śmierci Jesusa Gila. Dla nasz wszystkich był to ogromny cios. Był znakomitym prezydentem, wspaniale się dogadywaliśmy przez blisko 17 lat. Był dobrym człowiekiem i świetnym liderem. Stworzył podwaliny pod to, co dzieje się obecnie na Vicente Calderon – zakończył.

 



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x