Od początku swojej przygody na ławce trenerskiej Atlético Diego Simeone na każdym kroku podkreśla, że w każdym meczu kluczem do zwycięstwa jest przede wszystkim środek pola. Balans i odpowiednie zrównoważenie zadań w tej formacji pozostaje dla Cholo jednym z priorytetów.
W nadchodzących dniach Argentyńczyk będzie musiał znaleźć optymalne rozwiązanie, które pozwoli przełamać złą passę i odnieść zwycięstwo na trudnym terenie, jakim bez wątpienia jest Balaídos. W dwóch pierwszych kolejkach druga linia Rojiblancos przechodziła przeróżne metamorfozy. Dość powiedzieć, że w każdym ze spotkań żaden zawodnik środka pola nie kończył meczu na pozycji, na której ją zaczął, a jedynie Koke i Saúl Ñíguez rozegrali komplet 180 minut.
Warianty środka pola w dotychczasowych dwóch meczach:
Choć obecnie Diego Simeone ma do swojej dyspozycji prawdopodobnie najmocniejszą i najbardziej wszechstronną drużynę od lat, która daje mnóstwo opcji zwłaszcza jeśli chodzi o drugą linię i atak, Cholo nie spieszy się do zmiany swoich standardów i przyzwyczajeń, starając się pozostać wiernym swojej filozofii. Z tego powodu Yannick Carrasco i Nicolás Gaitán – dwaj niezwykle szybcy, utalentowani i groźni skrzydłowi – muszą na razie walczyć o swoje i godzić się z rolą rezerwowych.
Po sporym rozczarowaniu podczas Trofeo Ramón de Carranza trener Colchoneros zdecydował się rozpocząć mecz z Alavés w ustawieniu 4-1-4-1 z Tiago będącym łącznikiem pomiędzy obroną a pomocą i z Saúlem Ñíguezem, Gabim, Koke i Yannickiem Carrasco wspierającymi wystawionego na szpicy Kévina Gameiro. Strategia zmieniła się już w przerwie i po wejściu na boisko Fernando Torresa Atlético znów grało czwórką w drugiej linii. Niedługo później Diego Simeone postanowił zaryzykować i postawił na grę dwójką skrzydłowych, wprowadzając za Gabiego Nicolása Gaitána, który operował na bokach z Yannickiem Carrasco (zmienionym później przez Ángela Correę.
Tydzień później w starciu z Leganés Cholo postawił na środek pola bardzo dobrze znany z drugiej części poprzedniego sezonu. Koke, Gabi, Augusto Fernández i Saúl Ñíguez rozpoczynali najważniejsze wówczas potyczki w Lidze Mistrzów z Barceloną, Bayernem i Realem. W miarę upływu drugiej połowy argentyński szkoleniowiec ponownie przechodził na coraz bardziej ofensywny wariant, kończąc tamto spotkanie na Butarque w niemalże identyczny sposób jak tydzień wcześniej na Vicente Calderón.
Choć nie wiadomo, czy na Balaídos opiekun Rojiblancos postawi na jakąś nową strategię, to przed nadchodzącym meczem cieszyć może jedno. O ile w starciach z Alavés (62%) i Leganés (64%) podopieczni Diego Simeone musieli męczyć się z atakiem pozycyjnym wynikającym z dłuższego czasu przy piłce, o tyle przeciwko Celcie są szanse na częstszą grę z kontrataku. Piłkarze z Galicji średnio utrzymują się bowiem przy piłce przez 55% spotkania.
Źródło: AS