Wczoraj w jednym z programów na antenie Radio MARCA gościem był Diego Simeone. Podczas audycji trener Atlético Madryt wyznał: – Zespół czuje się świetnie i zdaje sobie sprawę z tego, że to dla klubu wspaniały okres. Wszyscy zawodnicy wiedzą, że to jeden z najlepszych momentów w ich życiu. Mimo to nie możemy odpuszczać naszej filozofii, która nakazuje nam rozgrywać pozostałe mecze tak, jakby każdy z nich był finałem.
W ostatnim czasie Enrique Cerezo, prezydent Rojiblancos, powiedział dziennikarzom, że nadal nie wiadomo, czy Thibaut Courtois będzie mógł zagrać przeciwko Chelsea. Zapytany o te słowa Cholo odparł: – Cóż, według mnie nie ma żadnych wątpliwości, że Belg będzie z nami w tych spotkaniach i w obu stanie w bramce.
Końcówka ostatniego starcia z Getafe (2-0) przyprawiła kibiców o szybsze bicie serce. Wszystko za sprawą niezwykle groźnie wyglądającego urazu, jakiego nabawił się Diego Costa. Na szczęście dość szybko okazało się, że Brazylijczykowi z hiszpańskim paszportem nie stało się nic poważnego. Argentyński trener odniósł się do tej sytuacji, mówiąc: – Właściwie, to nie mam się czym martwić. Gabi powiedział mi, że to tylko rozcięcie, które po meczu zszyto. Diego to istny byk. Wiedział, że ten gol musi paść, więc zrobił wszystko, by tak się faktycznie stało.
– Costa jest świetnym przykładem tego, jak działa nasz zespół. Zresztą nie tylko on, ale również Courtois, Miranda, Gabi, wszyscy. Każda minuta jest dla nas niezwykle cenna, a każde spotkanie jest teraz dla nas finałem. Nie ma znaczenia, kto jest rywalem. Zawsze chcemy wygrać i zawsze dajemy z siebie sto procent w każdej akcji. Nie obchodzi nas, czy gramy akurat towarzyski mecz w Kolumbii, czy też niezwykle istotny ligowy pojedynek z Getafe – dodał.
Wśród kluczy do sukcesu, Diego Simeone wymienia przede wszystkim: – Świadomość, że musimy zachowywać pokorę znacznie bardziej niż do tej pory. Sytuacja jest taka, że coraz ciężej zachować spokój i trzymać nerwy na wodzy. Mimo wszystko musimy sobie z tym radzić i to jest nasz największy atut. To normalne, że jest w nas mnóstwo nadziei, a prasa wywiera na nas presję, ale wewnątrz jesteśmy spokojni.
Trener Atlético Madryt nie ukrywa, że w końcówce sezonu wsparcie kibiców jest niezbędne. – Nie ma wolnego, nie ma świąt, nie ma wakacji. Trzeba wychodzić na boisko i grać najlepiej jak się potrafi. Potrzebujemy wsparcia kibiców. Ludzie czasem nie zdają sobie z tego sprawy i myślą, że ze słabszymi wygramy bez głośnego dopingu. Prawda jest jednak taka, że potrzebujemy go zarówno w starciach z Barceloną i Realem, jak i podczas pojedynków z Elche lub Osasuną.
– Przed nami pięć finałowych meczów, w których potrzebujemy naszych kibiców. Muszą motywować nas do jak najlepszej gry, bez względu na to, w jakich koszulkach są nasi przeciwnicy. Nie ma miejsca na błędy. Nie ma czasu na sen, nie ma czasu na jedzenie aż do końca sezonu. Wszyscy musimy być razem dopóki nie zgasną światła po ostatnim meczu. Gdybym był kibicem, to poprosiłbym żonę, by pojechała ze mną na Mestalla wspierać Atlético – kontynuował.
Cholo przyznał także, że: – Jestem przekonani, że kibice Osasuny, Sevilli, czy Realu Sociedad identyfikują się z nami i z tym, co robimy. Doceniają to, co robimy w tym sezonie i że potrafimy rywalizować z najlepszymi. W tej chwili jesteśmy najbliżej mistrzostwa ze wszystkich, jednak wciąż mamy mnóstwo pracy do wykonania i nie możemy się potknąć. Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi trzyma za nas kciuki, byśmy utarli nosa dwójce gigantów.
Następnie Diego Simeone wrócił myślami do momentu, w którym pojawił się na Vicente Calderón jako trener po raz pierwszy. – Sytuacja nie była wówczas prosta. Wiele rzeczy wyglądało źle, ale wspólnymi chęciami i zaangażowaniem udało nam się stwrozyć znakomity zespół. Pamiętam, że Miranda nie był wówczas graczem pierwszego składu, Juanfran nadal był bardziej skrzydłowym, Mario nie miał takiej ciągłości występów, Godín nie był w tak wysokiej formie jak teraz, Arda nie pracował tyle w destrukcji.
– Dziękuję zawodnikom, że mi zaufali i zgodzili się na to, by obrać drogę, którą teraz cały czas podążamy. Cały czas żyjemy teraźniejszością, co pomaga nam się skupiać na jak najlepszej grze – dodał. Argentyńczyk odniósł się jeszcze także do meczu z Getafe i powiedział: – Dla nas to był taki sam pojedynek jak z Realem czy Barceloną. Trzeba być przyzwyczajonym do tego, że w każdym spotkaniu trzeba grać o zwycięstwo i trzeba traktować rywala z należytym szacunkiem, nie zapominając o zaangażowaniu i intensywności w grze.
Diego Simeone docenił też tych, którzy: – Nie interesują się futbolem, ale podziwiają nas za nasze serce, waleczność i poświęcenie. Te cechy opisują niemal każdy nasz występ. Jeśli chodzi o mnie, to nie szukam akceptacji i poklasku. Jestem świadomy swoich wad i tego, że nasz styl nie zawsze odnajduje się w każdej możliwej sytuacji, przez co czasem gra wygląda nie najlepiej. Zawsze jednak cel jest jeden – zwycięstwo.
Trener Atlético Madryt został zapytany o to, co różni Cholo-piłkarza od Cholo-szkoleniowca. – Jako zawodnik widziałem wszystko prostszym. Grałem po prostu w meczach, świętowałem gole. Teraz jest inaczej. W głowie mam mnóstwo spraw i mnóstwo ludzi. Myślę o zawodnikach, rywalach, sędziach, rozgrywkach… To trudne i czasem można tego nie lubić. Mimo wszystko cieszę się chwilą i tym, w jak wspaniałej sytuacji się teraz znajdujemy.
– Jasne, że możemy być zazdrośni, iż w innych klubach władze mogą oferować piłkarzom więcej pieniędzy. Pamiętajmy jednak, że Atlético jest teraz silnym zespołem, który może konkurować z każdym. Walczymy o najwyższe cele i nie jesteśmy skazani na porażkę. Odszedł Falcao i co? I nic. nasza filozofia się nie zmieniła, wyniki się nie pogorszyły, cały czas idzie nam świetnie. Jeden napastnik odchodzi, ale w jego miejsce pojawia się kolejny, równie dobry – dodał argentyński szkoleniowiec.
Na koniec Diego Simeone odniósł się do ostatnich doniesień, łączących Diego Costę z Chelsea. – The Blues to wielki, mocny zespół. Mają znakomitych napastników, ale to oczywiste, że myślą o innych alternatywach. Brazylijczyk z pewnością jest jedną z nich. On sam wie, że przeprowadza do Anglii dałaby mu więcej pieniędzy, ale z drugiej strony tutaj może czuć się szczęśliwy, bo ma okazję rywalizować o największe sukcesy.
– Byłbym zaskoczony, gdyby najlepsze drużyny świata nie interesowały się naszymi graczami. Jeśli Costa zdecyduje się odejść, pierwszą osobą, która nie będzie miała nic przeciwko i będzie się cieszyć będę ja. Nasza filozofia opiera się na stopniowym ulepszaniu zespołu. To ma dla nas kluczowe znaczenie. Gdy odchodził Falcao, wielu skazywało nas na kryzys, bo odchodzi najlepszy zawodnik. Mieli rację? – zakończył.