Biorąc pod uwagę kwestie psychologiczne, który mecz widzisz jako trudniejszy: jutrzejszy czy ten w Baku?
– Spotkanie w Baku jest już za nami. Do jutrzejszego podchodzę z optymizmem.
Jak się czujesz mentalnie?
– Cieszę się obecną sytuacją. Czuję się lepiej niż kiedykolwiek, wierzę w moich piłkarzy. Jeśli będziemy konkurować tak jak w meczu z Villarrealem, lepsze rzeczy przyjdą już niebawem.
Czujesz się dotknięty krytyką?
– Trener jest zawsze pierwsza osobą odpowiedzialną za wszystko. Nie uciekam od odpowiedzialności. Staram się poprawiać pewne rzeczy i czynić moich graczy konkurencyjnymi. Kolejny rok chcemy być wśród najlepszych i w Hiszpanii, i w Europie. Nie zaczęliśmy zmagań w Lidze Mistrzów dobrze, a mecz z Qarabagem był najgorszy z pierwszych trzech. Przeciwko Chelsea zagraliśmy bardzo dobrze, a w Rzymie zasłużyliśmy na zwycięstwo. Jutro jest wspaniała okazja, by obejrzeć rewolucję i odrodzenie się drużyny, która długo walczyła i cierpiała, by być wśród najlepszych.
Martwisz się czymś?
– Nie da się na martwić i nie myśleć o pewnych rzeczach. Każdy, kto chce konkurować z najlepszymi, musi się martwić: o kolejne mecze, zwycięstwa, osiąganie celów i doprowadzanie swoich zawodników na szczyt. Gdybym się nie martwił i czuł się zrelaksowany, popełniłbym błąd.
Ostatnie lata przyzwyczaiły kibiców do sukcesów i teraz wymagają więcej.
– Cóż, taka jest rzeczywistość. Trofea i sukcesy sprawiły, że dziś każde wyniki odbiegające od wspaniałości oznaczają krytykę. Wolę jednak żyć w takim świecie niż gdzieś, gdzie nie ma żadnej reakcji. To nas motywuje i sprawia, że chcemy być coraz lepsi. Nasz klub się rozwija, a zespół jest wśród najważniejszych w Europie.
O co walczycie jutro?
– Jutro czeka nas ważny mecz zarówno dla nas, jak i dla klubu, dla kibiców. Chcemy sprostać oczekiwaniom i potrzebom poprzez zagranie dobrego spotkania i odniesienie zwycięstwa.
Czemu trenowaliście na Calderón?
– Bo mogliśmy. Sztab szkoleniowy odpowiada za jak najlepsze planowanie treningów i dziś optymalnym wyborem były zajęcia właśnie tam.