Kiedy w lecie przechodził z Deportivo do Atlético Madryt było jasne, że na Vicente Calderón czeka go rola rezerwowego bramkarza. Danielowi Aranzubii zupełnie to jednak nie przeszkadzało i cierpliwie czekał na moment, w którym dostanie szansę gry. Po kilku miesiącach doświadczony piłkarz w końcu zadebiutował w oficjalnym meczu w barwach Rojiblancos. 34-latek może być zadowolony, bowiem zagrał solidnie i nie puścił żadnej bramki, a jego koledzy pewnie rozprawili się z Saint Andreu.
Po zakończeniu spotkania zastępca Thibauta Courtoisa powiedział: – Grałem wcześniej w kilku sparingach, jednak teraz w końcu mogłem oficjalnie zadebiutować. Bardzo się z tego powodu cieszę, zwłaszcza że zagraliśmy bardzo dobry mecz. Wywalczyliśmy świetny wynik i taka zaliczka stawia nas w bardzo korzystnej sytuacji przed rewanżem. To naprawdę świetne uczucie móc grać dla tak wielkiego klubu.
– Nie dopytuję Diego Simeone kiedy w końcu zagram i czy będę grał we wszystkich pojedynkach w Copa del Rey. Doskonale rozumiem, że niekwestionowanym numerem jeden jest Thibaut Courtois i w żaden sposób mnie to nie denerwuje. Robię swoje na treningach i wiem, że jeśli trener będzie chciał ze mnie skorzystać, to ja będę w stu procentach gotowy do gry. Wiem również, że sezon jest długi, więc co jakiś czas znajdzie się okazja, bym mógł wybiec na boisko – kontynuował.
Na koniec Daniel Aranzubia wyznał: – To niesamowite, jak bardzo wszyscy piłkarze są tu zaangażowani w to, co robią. Każdy zdaje sobie sprawę po co tu jest i co ma robić. Wszyscy stanowimy jedną drużynę, jesteśmy jedną, wielką rodziną. Dla mnie to naprawdę wspaniałe, że mogę na co dzień trenować z tak świetnymi piłkarzami. Tak naprawdę nie ma tu zawodnika, który nie poradziłby sobie w najlepszych klubach Europy.