Wczoraj RFEF ogłosił, że Vicente Calderón będzie gospodarzem tegorocznego finału Copa del Rey. Jak można się było spodziewać, oficjalna decyzja hiszpańskiej federacji przyniosła szybką reakcję kibiców Atlético.
Już wcześniej sympatycy Rojiblancos wyrażali swoją dezaprobatę wobec faktu, iż stadion położony przy rzece Manzanares nie zostanie pożegnany przez podopiecznych Diego Simeone, którzy w półfinale Pucharu Króla musieli uznać wyższość Barcelony. Ta o trofeum zmierzy się z Alavés i choć oba kluby szukały innej lokalizacji, ostateczny wybór padł na obiekt należący do Colchoneros.
Tym samym część kibiców nawołuje się nawzajem za pośrednictwem mediów społecznościowych, aby znaleźć sposób na to, by ostatnim meczem w historii Vicente Calderón było spotkanie z Athletikiem Bilbao, kończące ligowe zmagania w tym sezonie. Na Twitterze pod hasztagiem #NoALaFinalDeCopaEnElCalderon fani Atlético wyrażają swój sprzeciw i publikują pomysły na to, w jaki sposób przenieść finał Copa del Rey w inne miejsce.
Jedni postulują, by władze z Enrique Cerezo na czele pokazały jaja i wymyśliły pretekst, pod którym wycofano by się z organizacji potyczki o Puchar Króla. Inni wysuwają pomysły, by po końcowym gwizdku spotkania z Lwamia z Kraju Basków każdy fan wziął ze sobą na pamiątkę „swoje” krzesełko, a nawet wyciął kawałek murawy, co miałoby uniemożliwić rozegranie tydzień później meczu pomiędzy Barceloną i Alavés.
Sympatycy Colchoneros argumentują to wszystko tym, iż tylko piłkarze Atlético mogą jako ostatni zejść z boiska, które służyło klubowi przez ostatnie pięćdziesiąt lat. Ponadto wielu kibicom nie podoba się, że podczas pożegnania obiektu wygwizdany byłby hymn Hiszpanii, co miało miejsce za każdym razem, gdy w finale Copa del Rey na Vicente Calderón grały ekipy z Katalonii lub Kraju Basków. Wyraźnie widać, że fanów nie obchodzą korzyści ekonomiczne z organizacji meczu o Puchar Króla, a zdecydowaną większą wagę przywiązują oni do wartości sentymentalnej stadionu.
Źródło: Mundo Deportivo