Wiele się zmieniło dla Gelsona w ostatnim tygodniu. Niegdyś nie było dla niego miejsca w planach Diego Simeone, lecz w ostatnich dwóch meczach zaczęto uznawać go za jednego z podstawowych zawodników.
Gelson nie miał udziału w meczach od 25 września, kiedy zaliczył zaledwie 26-minutowy epizod z Hueską. W środku tygodnia zyskał wystarczająco zaufania, by zagrać z Sant Andreau i wykorzystał swoją szansę maksymalnie, zdobywając jedyną bramkę w tym meczu.
Następnie – częściowo z powodu szczęścia, częściowo z powodu braku opcji w ofensywie – uzyskał w sobotę możliwość zagrania w La Lidze od pierwszej minuty. Simeone wierzy, że ciężka praca powinna się spłacić, więc jak mantrę wykorzystał to w przypadku byłego gracza Sportingu Lizbony.
Szkoleniowiec chciał gracza, który będzie bezpośrednią odpowiedzią przeciwko stylowi gry Leganés. W tym podejściu było trochę racji, gdyż to Portugalczyk wywalczył rzut wolny, którego Antoine Griezmann zamienił na bramkę.
Sam wynik 1-1 okazał się rozczarowujący dla Rojiblancos, lecz przynajmniej Gelson z uśmiechem na twarzy może spojrzeć w przeszłość i być dumnym, jak jego status w stolicy Madrytu uległ poprawieniu.