Oglądaliśmy dwie różne połowy. Pierwsza dla Barcelony, druga dla Atlético…
– Nasi rywale lepiej weszli w ten mecz. Potrafili wykorzystać nasze dziury na bokach i tak padł pierwszy gol. Potem fantastyczną bramkę zdobył Messi i wiedzieliśmy, że to nie jest taka pierwsza połową, jakiej chcieliśmy. W drugiej natomiast zbliżyliśmy się do zespołu, którym zawsze byliśmy. Opuszczamy boisko z twarzą. Byliśmy blisko wyrównania i podnieśliśmy się w trudnym momencie, gdy przegrywaliśmy już 0-2.
Co powiedziałeś piłkarzom w przerwie?
– Pewne rzeczy muszą pozostać w szatni i nie można ich wynosić na zewnątrz. Jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem w drugiej połowie. Jestem zadowolony z postawy, z walki w pojedynkach, z pomysłów na skrzywdzenie rywala. Chcemy kontynuować taką grę i najbliższa ku temu okazja będzie w sobotę.
Porażka 1-2 stawia Barcelonę w roli faworyta jeśli chodzi o awans do finału…
– Po raz kolejny powtórzę, że Copa del Rey to wyjątkowe rozgrywki. Gdy awans wydaje się być daleko, nagle udaje się wszystko odrobić. Takie rzeczy nie zdarzają się w lidze, nie a tam tego typu spotkań. Jeśli mamy 30-40% szans na awans, na pewno powalczymy o to z całych sił, wkładając to wszystkie dostępne środki.
Torres dał decydującą zmianę…
– Każdy z wprowadzonych zawodników wykazał się odpowiednią postawą i tchnął w drużynę nowego ducha. Zmiana w naszej grze była widoczna gołym okiem, co najlepiej świadczy o zmianach.
Plan na rewanż?
– Postaramy się wykorzystać nasze okazje i awansować do finału. Jestem pewien, że Barcelona zdaje sobie sprawę, że kwestia finału nie jest jeszcze rozstrzygnięta i nie może być spokojna o przejście dalej.
Wygrał zespół z większym potencjałem indywidualnym?
– Do zwycięstwa przybliżają kreowane sytuacje. My swoje mieliśmy, ale nie wszystkie wykorzystaliśmy i to jest powód, dla którego nie wygraliśmy.
Źródło: AS