– Ostatni mecz zagraliśmy osiem dni temu, więc przez cały tydzień pracowaliśmy nad tym, by nie zgubić naszego tempa i intensywności. Staraliśmy się wyeliminować kilka rzeczy z naszej gry, w międzyczasie szlifując inne ważne aspekty. Robiliśmy wszystko, by jak najlepiej przygotować się do meczu z Levante – wyznał dziś na konferencji prasowej Diego Simeone.
– Widzę w moim zespole mnóstwo entuzjazmu i nadziei na to, że uda się pozytywnie zakończyć ten sezon. Jesteśmy podekscytowani, że przez cały rok możemy rywalizować o najwyższe cele w lidze, która jest najlepszą na świecie. W końcu jest duże prawdopodobieństwo na hiszpański finał Ligi Mistrzów oraz na to, że jedna ekipa z La Liga znajdzie się w finale Ligi Europy. Walczące z całych sił o trzecie miejsce Valencia i Sevilla jeszcze bardziej podnoszą poziom rozgrywek – dodał.
Jeśli Atlético wygra z Levante, a Valencia przegra z Realem, wówczas Rojiblancos zapewnią sobie trzecie miejsce na dwie kolejki przed końcem sezonu. Co na to Cholo? – Ważniejszy od dzisiejszego spotkania Bernabéu jest nasz mecz. Bez względu na wszystko polegamy tylko na sobie i tylko na siebie patrzymy. Jeśli wszystko jest w Twoich rękach, wówczas nie musisz tracić czasu i uwagi na myślenie o innych. W ogóle nie skupiam się na tym, czy zapewnienie sobie miejsca na podium pozwoli nam lepiej podejść do meczu z Barceloną. Co będzie, to będzie. Jeśli coś ma się wydarzyć, to trzeba do tego dojść samemu.
Co do tego, że Los Colchoneros już dawno nie wygrali na Ciutat de València, Diego Simeone przyznał: – Postaramy się to zmienić, ale naszym rywalem będzie mocna ekipa. Levante potrafi znakomicie organizować się w defensywie. Ponadto mają szybkich zawodników i skutecznego Barrala w ataku. Dobrze radzą sobie w środku pola. Naszym celem jest zwycięstwo i będziemy o nie walczyć. Jeśli chodzi o Mandżukicia i fakt, że nie strzelił gola od lutego, to nie myślę o tym. Juanfran nie zdobył żadnej bramki w tym sezonie, a z tego problemu się nie robi. Ktokolwiek wpisze się jutro na listę strzelców, będzie dobrze.
Na koniec Argentyńczyk odniósł się jeszcze do widma strajku ciążącego nad La Liga: – Wielu ludzi pracuje nad tym, by rozwiązać tę sytuację. Komentowanie tego w niczym nie pomoże. Robimy swoje i mamy nadzieję, że wszystko rozstrzygnie się po naszej myśli i będziemy mogli normalnie grać.