Powoli możemy zaczynać odliczać już nie dni, a godziny dzielące nas od rozpoczęcia meczu o Superpuchar Europy, w którym Atletico Madryt zmierzy się z Chelsea. Triumfator Ligi Mistrzów kontra zwycięzca Ligi Europy. Liga angielska przeciwko lidze hiszpańskiej. Jedno z niewielu spotkań, które tak naprawdę nie ma faworyta. Kto wygra? Będący w świetnej formie The Blues? A może potrafiący spinać się na najważniejsze pojedynki Rojiblancos? Pierwszy gwizdek na Stade Louis II w Monako rozbrzmi jutro o 20:45.
Rok 2010 i 1998.
Gdy dwa lata temu w maju Los Colchoneros zwyciężyli w finale Ligi Europy ich kibice po prostu oszaleli. Dla drużyny z Vicente Calderon było to pierwsze trofeum wywalczone w XXI wieku. Automatycznie było wiadome, że nieco ponad trzy miesiące później Atletico będzie miało okazję do wywalczenia kolejnego. Tym razem stawką miał być Superpuchar Europy, o który trzeba było powalczyć jednak z o wiele mocniejszą drużyną niż Fulham. Na drodze Rojiblancos stanął Inter. Nerazzurri triumfowali w Lidze Mistrzów i pod wodzą Jose Mourinho stali się w tamtym czasie jedną z najlepszych drużyn na świecie. Ich jedynym problemem przed meczem z Los Colchoneros było to, że portugalski The Only One odszedł do Realu Madryt, a zastąpił go Rafael Benitez. Kibice włoskiego klubu obawiali się jak z ich zespołem poradzi sobie Hiszpan, który wcale nie był gwarancją kontynuowania sukcesów odniesionych za czasów Mou. 27. sierpnia stało się to, na co liczyło niewielu – Atletico wygrało z Interem 2:0 dzięki bramkom Jose Antonio Reyesa i Sergio Aguero. Kibice Rojiblancos, którzy w większości nie zdążyli jeszcze ochłonąć po triumfie w Lidze Europy byli wniebowzięci. Ich ulubieńcy pierwszy raz w swojej historii wywalczyli Superpuchar Europy i to nie przypadkiem, a w całkiem niezłym stylu. Choć minęły tylko dwa lata, to w obecnej kadrze Los Colchoneros jest zaledwie garstka piłkarzy pamiętających tamten mecz – Raul Garcia i Diego Godin wybiegli wówczas w podstawowej ’11’, a Joel Robles, Diego Costa i Mario Suarez cały mecz przesiedzieli na ławce rezerwowych.
12 lat wcześniej podobne chwile przeżywali fani Chelsea. W sezonie 1997/1998 The Blues zwyciężyli w rozgrywkach Pucharu Zdobywców Pucharów. W finale pokonali niemiecki VfB Stuttgart 1:0, a jedynego gola strzelił znakomity włoski piłkarz Gianfranco Zola. 28. sierpnia w meczu o Superpuchar Europy ekipa ze stolicy Anglii miała się zmierzyć z wielkim Realem Madryt, który triumfował w Lidze Mistrzów pokonując 1:0 Juventus. Podobnie jak w 2010 roku Atletico, tak i w 1998 roku Anglicy nie byli faworytem. W barwach Królewskich grali wówczas piłkarze będący na topie światowej piłki, m.in. Raul Gonzalez, Predrag Mijatović, Roberto Carlos czy też Fernando Hierro. Z kolei The Blues liczyli przede wszystkim na Zolę i Dennisa Wise’a. Ostatecznie londyńczykom udało się sprawić jeśli nie sensację, to sporą niespodziankę i po bramce Gusa Poyeta (który został wybrany MVP tego meczu) pokonali 1:0 drużynę z Madrytu. Podobnie jak w przypadku Rojiblancos było to ich pierwsze zwycięstwo w tych rozgrywkach.
Liga Mistrzów 2009/2010, czyli jedyne jak dotąd pojedynki pomiędzy Atletico i Chelsea
Wspomniany wcześniej triumf Los Colchoneros w Lidze Europy nie miałby prawa się wydarzyć, gdyby nie udział zespołu z Vicente Calderon w Lidze Mistrzów. To właśnie dzięki wywalczeniu 3. miejsca w fazie grupowej tych rozgrywek (jakkolwiek śmieszny jest fakt zaciętej rywalizacji o tę lokatę z… cypryjskim APOEL-em Nikozja) Rojiblancos zostali 'skierowani’ do fazy pucharowej Europa League. Ogromne znaczenie miał wówczas punkt wywalczony przez Atletico na własnym boisku w starciu z… Chelsea. To właśnie w tamtym sezonie Champions League oba zespoły spotkały się po raz pierwszy i jak dotąd ostatni w całej swojej historii.
21. października 2009 roku doszło do pierwszego starcia. Na Stamford Bridge The Blues nie dali żadnych szans podopiecznym Abela Resino, dla którego porażka 0:4 była gwoździem do trumny i niedługo potem został zwolniony. Bramki dla londyńczyków zdobywali wówczas Salomon Kalou (dwie), Frank Lampard oraz… Luis Perea, który w doliczonym czasie gry drugiej połowy wpakował piłkę do własnej bramki. Spośród obecnych piłkarzy Los Colchoneros w meczu tym wystąpili Sergio Asenjo i Raul Garcia.
Dwa tygodnie później doszło do meczu rewanżowego. Na Vicente Calderon na ławce trenerskiej Rojiblancos zasiadał wówczas już Quique Sanchez Flores. Po dość emocjonującym meczu Atletico zremisowało z Chelsea 2:2, a bohaterem gospodarzy został Sergio Aguero. Argentyńczyk najpierw w 66. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a później w samej końcówce meczu doprowadził do wyrównania (w międzyczasie dwa gole dla gości w odstępie sześciu minut strzelił Didier Drogba). Z teraźniejszego składu w tamtym spotkaniu grał tylko Asenjo. Co ciekawe w dzisiejszej kadrze The Blues przynajmniej w jednym z tamtych pojedynków zagrała całkiem spora grupa piłkarzy – Petr Cech, Branislav Ivanović, John Terry, Ashley Cole, Florent Malouda, Michael Essien, Frank Lampard i Daniel Sturridge.
Obecna forma obu zespołów
W tej kwestii nie ma się co oszukiwać – to nasi rywale wydają się być w nieco (żeby nie powiedzieć: znacznie) lepszej formie. Na otwarcie nowego sezonu i przed rozpoczęciem Premier League podopieczni Roberto Di Matteo przystąpili do corocznego meczu o Tarczę Dobroczynności, w którym naprzeciw siebie stają aktualny mistrz Anglii oraz zdobywca FA Cup. Kibice Chelsea mogą być po tym spotkaniu nieco zawiedzeni, bowiem pomimo prowadzenia 1:0 ich ulubieńcy ostatecznie ulegli Manchesterowi City 2:3 (więcej o tym meczu – KLIK!). Na (nie)szczęście to wcale nie podłamało The Blues, którzy rozpoczęli rozgrywki ligowe w najlepszy możliwy sposób, czyli wygrywając we wszystkich trzech starciach. Właściwie można powiedzieć, że z każdym kolejnym pojedynkiem gracze z Londynu prezentowali się coraz lepiej. W 1. kolejce pokonali na wyjeździe 2:0 Wigan (KLIK!). Gościom w znacznym stopniu pomogły szybko strzelone gole i nawet pomimo tego, że w całym meczu to gospodarze wyglądali lepiej i częściej atakowali, to Chelsea cieszyła się z kompletu punktów. Trzy dni później na Stamford Bridge piłkarze Di Matteo nie bez kłopotów rozprawili się z Reading 4:2 (KLIK!). Kto wie jakim wynikiem zakończyłby się ten mecz, gdyby sędzia nie uznał nieprawidłowo zdobytej bramki przez Fernando Torresa. W ostatnim sprawdzianie przed pojedynkiem z Atletico The Blues wygrali w ubiegły weekend u siebie z Newcastle 2:0 (KLIK!). To spotkanie pokazało jak wielkim potencjałem dysponuje w tej chwili drużyna ze stolicy Anglii.
Jak wygląda sytuacja kadrowa? Cóż, kibice Chelsea jeśli mogą się o coś martwić, to o środek obrony. Z powodu dyskwalifikacji nałożonej w konsekwencji czerwonej kartki w meczu z FC Barceloną zawieszony wciąż jest filar defensywy – John Terry. Poza tym nie wiadomo jak wygląda sytuacja zdrowotna Marko Marina, jednak i tak piłkarz ten nie ma raczej szans na grę od pierwszych minut. W Monako wystąpić będą mogli za to dwaj najnowsi piłkarze The Blues – pozyskany z Olympique Marsylii Cesar Azpilicueta i ściągnięty z Wigan Victor Moses. Najgroźniejszą bronią naszych rywali wydaje się duet Eden Hazard – Fernando Torres. Ta dwójka z każdym kolejnym występem udowadnia, że może być w nadchodzącym sezonie główną siłą napędową swojego zespołu. Wydaje się więc, że Roberto Di Matteo ma niemal stuprocentowy komfort w doborze składu.
Przejdźmy teraz do formy Atletico. W obecnym sezonie Rojiblancos rozegrali jak do tej pory tylko dwa oficjalne spotkania, jednak oba odbyły się w dość kontrowersyjnych terminach. Zarówno pojedynek z Levante jak i niedawne starcie z Athletic Bilbao zaczynały się w późnych poniedziałkowych godzinach i kończyły w okolicach północy. Szczególnie czas meczu z Los Leones wzbudzał najwięcej słów krytyki, bowiem odbył się on zaledwie 4 dni przed Superpucharem Europy w momencie, w którym Chelsea od dwóch dni już odpoczywała i regenerowała swoje siły. Skupmy się jednak na formie. Na inaugurację La Liga (KLIK!) we znaki Los Colchoneros wdały się kontuzje Juanfrana i Filipe. Diego Simeone musiał zdecydować się na dość eksperymentalne ustawienie 3-4-3 (a może to było 5-4-1?), które pozwoliło na wywalczenie zaledwie jednego punktu. Jedynym pozytywem był fakt, że Atletico generalnie przeważało, jednak przez swoją rażącą nieskuteczność w konstruowaniu akcji ofensywnych i błędy popełnione w obronie w trakcie pierwszych 10 minut Rojiblancos nie byli w stanie wygrać. O wiele lepiej zaprezentowali się jednak w spotkaniu z Bilbao. Drużyna z Vicente Calderon rozbiła na swoim stadionie 4:0 (KLIK!) podopiecznych Marcelo Bielsy, nie zostawiając swoim rywalom nawet cienia złudzeń kto jest lepszy. Wspaniała występ zanotował Radamel Falcao, nie gorzej pokazał się Arda Turan, który na początku tego sezonu błyszczy formą. Szczerze trzeba jednak przyznać, że przy grze jaką jak dotąd prezentuje Chelsea, Atletico wypada dość blado.
Zdążyliśmy poznać skład jaki na mecz z The Blues wybrał Simeone. Argentyńczyk podobnie jak Di Matteo miał w tym zakresie spory komfort, bowiem jedynym na tę chwilę kontuzjowanym piłkarzem jest Kader, który i tak w spotkaniu o Superpuchar by nie zagrał. W kadrze znaleźli się przede wszystkim Juanfran i Filipe, o których zdrowie od ponad tygodnia drżeli kibice Los Colchoneros. Poza tym każdy jest zdrowy, każdy jest w pełni sił i miejmy nadzieję, że również w pełni formy. Być może szansę gry dostanie Diego Costa, który w starciu z Los Leones zrobił bardzo dobre wrażenie i udowodnił, że może stanowić idealne uzupełnienie linii ataku w razie absencji (tfu, tfu!) Radamela Falcao. Zagadką jest czy znów kosztem Adriana Lopeza w pierwszym składzie obejrzymy Koke. Hiszpański pomocnik w poniedziałek zaprezentował się całkiem nieźle i niewykluczone, że w najbliższym czasie zastąpi byłego piłkarza Deportivo w wyjściowej ’11’.
Pojedynek '9′, czyli El Tigre vs. El Nino
Nie ma co ukrywać, że jedną z najciekawiej zapowiadających się rywalizacji na boisku w Monako będzie starcie dwóch '9′, czyli Radamela Falcao i Fernando Torresa. Pierwszy dołączył do Atletico zaledwie rok temu, ale w poprzednim sezonie nie raz zdążył udowodnić jak ważnym jest piłkarzem. W ubiegłym roku w La Liga ustrzelił dwa hat-tricki, a na początku obecnych rozgrywek dołożył trzeciego w poniedziałkowym meczu z Bilbao. Od momentu przyjścia na Vicente Calderon w 52 oficjalnych spotkaniach zdobył już 39 bramek i powoli spłaca 40mln €, które zostały wydane na jego transfer. Kolumbijczyk z pewnością nie stanie się dla fanów Rojiblancos kimś ważniejszym niż El Nino, bowiem Los Colchoneros są dla niego kolejnym przystankiem w jego wciąż rozwijającej się karierze i w tej kwestii nie ma się co oszukiwać – El Tigre może czuć się w Madrycie wspaniale, ale za rok lub dwa pewnie odejdzie do mocniejszego klubu i trzeba liczyć na to, że do tego czasu da z siebie maksimum i pozwoli wywalczyć jeszcze jakieś trofea, a najbliższa okazja będzie w piątek. Z kolei Torres stosunkowo niedawno zaczął odnajdywać swoją strzelecką formę. Kiedy w lutym 2010 roku przychodził do Chelsea wydawało się, że będzie to transfer w dziesiątkę. Choć uważano, że The Blues nieco przepłacili, to i tak od Hiszpana oczekiwano wręcz gradu bramek. Niestety, na początku coś nie wypaliło i do końca sezonu 2010/2011 El Nino zdobył dla angielskiego klubu zaledwie 1 bramkę w 18 meczach. Nieco lepiej wyglądają jego statystyki za ubiegły rok – 46 występów i 11 goli. Wychowanek Atletico powoli wychodzi jednak na prostą, a wszystko rozpoczęło się od momentu kiedy drużynę przejął Roberto Di Matteo. Obecny sezon napastnik otworzył bardzo udanie – 4 mecze i 3 bramki. Wydaje się więc, że z każdym kolejnym meczem jego forma będzie rosła, a w Monako być może będziemy świadkami pojedynku dwóch fenomenalnych napastników. Na koniec ciekawa rzecz odnośnie El Nino. Hiszpan wypowiedział niedawno takie słowa: – Forlán, Agüero and Falcao are more for Atlético than I was. They were champions and to me, they are legends. Myslę, że nie trzeba tego komentować.
W cieniu rywalizacji dwóch '9′ odbywać się będzie jeszcze inny pojedynek – Diego Simeone vs. Roberto Di Matteo. Tych panów łączy o wiele więcej niż mogłoby się wydawać. Obaj mają 42 lata, obaj w przeszłości byli bardzo dobrymi piłkarzami (a najlepsze swoje chwile przeżywali w klubach, które obecnie prowadzą) i obaj poważną przygodę trenerską z mocnymi zespołami rozpoczęli na początku tego roku. Co ciekawe każdy z nich potrafił odmienić obliczę swoich drużyn, pomimo tego że i Atletico i Chelsea w środku sezonu przeżywały istny kryzys i jakby tego mało obaj ostatecznie zdołali doprowadzić swoje ekipy do triumfu w europejskich rozgrywkach. Choć żaden z nich pewnie o tym nie myśli, to wygrana w Superpucharze Europy pokaże czyja myśl trenerska zdaje egzamin nawet w najtrudniejszych momentach i podczas najcięższych wyzwań.
Podsumowanie
Choć większość kibiców i bukmacherów ma jednego faworyta (Chelsea), to trzeba pamiętać, że takie mecze jak finał jakichkolwiek europejskich rozgrywek rządzą się swoimi prawami. Nie ma żadnej reguły, zwycięzcą nie zawsze zostaje triumfator Ligi Mistrzów (a wręcz coraz częściej przegrywa). Co zatem zdecyduje o wygranej? Tylko i wyłącznie forma dnia, na którą wpływ może mieć dyspozycja prezentowana do tej pory, ale i ona nie musi tutaj o niczym decydować. Jedyne, czego można sobie życzyć niezależnie od tego komu się kibicuje, to tylko i wyłącznie to, aby pan Damir Skomina nie popsuł nam tego widowiska fatalnym sędziowaniem i aby po meczu Superpuchar Europy do góry podniósł kapitan naprawdę lepszej drużyny. Chcielibyśmy by było to Atletico, ale naprzeciw Rojiblancos stanie bardzo mocna Chelsea. Nie rozpaczajmy więc w razie porażki i nie bądźmy źli na naszych piłkarzy, bo jestem w 100% przekonany, że każdy z nich da z siebie wszystko. A jeśli Los Colchoneros zdołają wygrać, to świętujmy to w sposób przez siebie wybrany pamiętając, by nie szydzić wówczas z kibiców The Blues. To jest finał, to są jedne z najlepszych drużyn w Europie. Niech wygra lepszy!
Ciekawostki
W starciach z hiszpańskimi drużynami Chelsea jest niepokonana od 13 spotkań. Ostatnią ekipą, która pokonała Anglików była FC Barcelona w sezonie 2005/2006 w 1/16 Ligi Mistrzów (2:1 na Stamford Bridge). Ogólny bilans to 31 spotkań: 14 zwycięstw, 11 remisów i 6 porażek.
Bilans meczów Atletico z angielskimi zespołami jest następujący – 20 meczów: 7 zwycięstw, 8 remisów, 5 porażek.
Rojiblancos mają passę dwunastu wygranych z rzędu w europejskich pucharach. Ewentualne zwycięstwo z The Blues przedłuży ją do trzynastu wygranych.
Obie drużyny trzy razy przystępowały do konkursu rzutu karnych w rozgrywkach międzynarodowych. Los Colchoneros przegrali za każdym razem (6:7 z Derby Country 1974/1975, 1:3 z Fiorentiną 1989/1990, 1:3 z Villarreal 2004/2005), podczas gdy Chelsea zdołała raz wygrać (4:3 z Bayernem 2011/2012) i dwa razy poniosła porażkę (5:6 z Manchesterem United 2007/2008, 1:4 z Liverpoolem 2006/2007).
Jest to ostatni mecz o Superpuchar Europy rozgrywany w Monako. W następnych latach wydarzenie to gościć będzie na różnych stadionach Starego Kontynentu (2013 – Praga, 2014 – Cardiff, 2015 – Tbilisi).
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia)
Typy AtleticoPoland.com:
Dylanowy – 0:2
Mari – 1:3
jimi121 – 1:2
Matheo – 1:1 / 2:2 i 'nerwówka w karnych’
cor72z – 3:0
Niemiec – 2:0
Urban – 3:0
kolsi Atletico – 0:1