Oj, nie było łatwo w dzisiejszym meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Europy. Viktoria Pilzno przez cały mecz broniła się bardzo umiejętnie i wydawało się, że spotkanie na Vicente Calderon zakończy się podziałem punktów. Remis byłby jednak wynikiem nieco niesprawiedliwym, bo to Atletico Madryt było zespołem znacznie lepszym. Dlatego Rojiblancos doszli do wniosku, że nie mogą zawieść swoich kibiców i muszą wygrać, więc w ostatniej akcji w doliczonym czasie gry strzelili gola na wagę 3 punktów, dzięki czemu przedłużyli swoją serię kolejnych zwycięstw w europejskich pucharach do 15 wygranych.
Większość fanów pogodziła się z tym, że w rozgrywkach Europa League Diego Simeone daje szansę tym zawodnikom, którzy na co dzień w La Liga grają stosunkowo mało. Między słupkami stanął Sergio Asenjo, a w linii obrony po raz pierwszy w tym sezonie wystąpił Jorge Pulido. Mecz rozkręcał się bardzo powoli i właściwie od pierwszych minut było widać, że największym problemem gospodarzy będzie zgranie, którego w takim zestawieniu wyjściowej ’11’ wręcz musi brakować. Mimo to Rojiblancos sprawiali wrażenie lepszego zespołu, choć gościom z Czech nie można odmówić ambicji i woli walki, której niestety starczyło głównie na pierwszą połowę. W 9. minucie meczu bardzo ciekawym i silnym uderzeniem z dystansu popisał się Emre, ale piłka poleciała obok słupka. Kilka chwil wcześniej po błędzie Caty Diaza o mały włos w sytuacji sam na sam z Asenjo nie znalazł się Marek Bakos. Początkowy okres gry przyniósł też sporo fauli ze strony Los Colchoneros, przez co dość szybko żółtymi kartkami zostali ukarani Gabi i Emre. Szczególnie faul Turka było z gatunku tych brzydkich i niepotrzebnych. Po niecałych 20 minutach gry na strzał z dystansu zdecydował się Gabi, jednak hiszpański pomocnik uderzył zbyt mało precyzyjnie. Choć chwilami Viktoria przejmowała inicjatywę i starała się atakować i utrzymywać przy piłce, to nie trwało to z reguły zbyt długo i po chwili Atletico wracało do kontrolowania przebiegu gry. W 30. minucie w polu karnym rywali po podaniu Emre padł Adrian Lopez, ale jak pokazały powtórki o rzucie karnym nie było mowy. Kilka chwil później zza pola karnego strzelał Cristian Rodriguez i niestety – piłka znów nie poleciała w światło bramki. Zaraz po tej akcji swoją najlepszą szansę w pierwszych 45 minutach przeprowadzili podopieczni Pavla Vrby, jednak po niezłym dośrodkowaniu z prawej strony niecelnie główkował Bakos. Do przerwy obie ekipy miały jeszcze po jednej okazji, ale najpierw Domingo Cisma dobrze zażegnał niebezpieczeństwo we własnym polu karnym po tym, jak nieudanie interweniował Emre przez co o mały włos Marek Hanousek nie podał do ustawionego tuż przed bramką Bakosa, a później piłka po zagraniu przez Adriana trafiła w poprzeczkę.
Drugą połowę Rojiblancos rozpoczęli od wzmożonych ataków, z których jednak przez długi czas nic nie wynikało. Co prawda Viktoria długimi fragmentami była zamknięta na swojej połowie i tylko się broniła, jednak w szeregach Atletico brakowało dokładności w decydujących momentach niemal każdej akcji. Po dziesięciu minutach pierwszego oblężenia goście wreszcie na dłużej zdołali się oswobodzić i wywalczyli rzut wolny 25 metrów przed bramką gospodarzy. Do piłki podszedł Vaclav Prochazka i co prawda uderzył mocno i celnie, ale bardzo dobrą interwencją popisał się Asenjo. Los Colchoneros zdołali odpowiedzieć jedynie kolejną niecelną próbą Cristiana Rodrigueza. Po godzinie gry Cholo zdecydował się na dwie zmiany. W miejsce mało widocznego i przeciętnie grającego Diego Costy pojawił się Raul Garcia, a za Koke wszedł Tiago. W 65. minucie fajnym i przede wszystkim groźnym dośrodkowaniem sporo zamętu w polu karnym Viktorii zasiał Kader. Niestety, żaden z jego kolegów nie zdołał przeciąć toru lotu piłki i ostatecznie po tej akcji był tylko rzut rożny. Później dwoma niecelnymi uderzeniami popisali się Michal Duris i Hanousek. Ostatnie dwadzieścia minut było prawdziwym oblężeniem bramki Matusa Kozacika. Podopieczni Vrby zdecydowanie cofnęli się do tyłu i próbowali grać z kontry, choć bardzo rzadko mieli ku temu okazje. Atletico atakowało, wymieniało sporo podań, jednak wciąż brakowało tej jednej akcji, tego jednego pomysłu na to, by przełamać defensywę gości i strzelić gola. Około 10 minut przed końcowym gwizdkiem urazu nabawił się Kader, więc w jego miejsce na murawie zameldował się Saul Niguez. Im mniej czasu zostawało do końca meczu, tym bardziej gotowało się w 'szesnastce’ drużyny z Pilzna. W 87. minucie ładną akcją popisał się Adrian, który zagrał piłkę na długi słupek, a tam wślizgiem zaatakował ją Raul Garcia, jednak trafił nieczysto i bramki nie było. Kilka chwil później ten sam zawodnik znów stanął przed szansą pokonania bramkarza Viktorii, ale jego strzał głową po zgraniu Saula świetnie wybronił Kozacik. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, wówczas Rojiblancos wywalczyli w doliczonym czasie gry jeszcze jeden rzut wolny blisko pola karnego rywali. Podopieczni Vrby skupili się na tym, by jak najlepiej pokryć graczy ustawionych w swojej 'szesnastce’, przez co przeoczyli to, że na około 20-25. metrze niepilnowany stał Cristian Rodriguez. Urugwajczyk otrzymał płaskie podanie od Emre, który zaskoczył tym wszystkich i zanim obrońcy Viktorii zdołali doskoczyć do Cebolli, ten oddał już piękny strzał, przy którym żadnych szans nie miał golkiper przeciwników i piłka zatrzepotała w siatce. Chwilę po wznowieniu gry sędzia zakończył pojedynek.
Tym samym Atletico odniosło drugie zwycięstwo w tej edycji Ligi Europy, choć po raz drugi na boisku oglądaliśmy mocno eksperymentalny skład. Może cieszyć to, że na ławce rezerwowych Rojiblancos mają naprawdę wartościowych piłkarzy. Teraz, przed przerwą na reprezentację podopiecznych Simeone czeka jeszcze jeden test – w niedzielę na Vicente Calderon zmierzą się z zajmującą 3. miejsce w tabeli La Liga Malagą. W tym starciu jednak na pewno wystąpi możliwie najsilniejszy skład, więc zapowiada się naprawdę ciekawy mecz, który być może będzie stał na wyższym poziomie niż rozegrane tuż przed tym pojedynkiem Gran Derbi.
Skład Atletico: Asenjo – Kader (Saul 85′), Pulido, Cata Diaz, Cisma – Gabi, Emre, Koke (Tiago 63′), Cristian Rodriguez – Adrian, Diego Costa (Raul Garcia 61′)
Bramki:
1:0 – C. Rodriguez 90+2′