Wczoraj wieczorem Atletico Madryt na własnym stadionie zremisowało bezbramkowo z Sevillą FC. Głównym powodem takiego wyniku była słaba postawa napastników oraz świetna gra bramkarzy obu ekip, którzy kilka razy popisali się fantastycznymi paradami.
Gospodarze od początku grali lepiej niż goście z Andaluzji. Swoją pierwszą groźną szanse wypracowali już w 10 minucie meczu. Piłkę z prawej strony w pole karne dograł Silvio. Jeden z obrońców Sevilli wybił futbolówkę tuż pod nogi Reyesa, jednak ten w idealnej sytuacji spudłował strzelając z 12 metra.
Atletico kontynuowało dobrą grę co potwierdzało posiadanie piłki po pierwszym kwadransie gry, które wynosiło 60% po stronie Los Colchoneros. Mimo to goście zdołali wykreować swoją pierwszą akcje. Jednak strzał głową Ivana Rakitica obronił Thibaut Courtois.
W 20 minucie meczu kolejną groźną akcje przeprowadzili gospodarze. Jose Antonio Reyes zagrał piłkę na 16 metr. Jednak Diego Ribas oraz Tiago Mendes nie porozumieli się między sobą i obaj podążyli do piłki w wyniku czego ten pierwszy po mocnym strzale spudłował, przenosząc piłkę nad poprzeczka bramki strzeżonej przez Jav’iego Varas’a.
Ponad 15 minut później. Lewą flanką ruszył Luis Filipe Kasmirski. Brazylijczyk dobrał w pole karne do nabiegającego Radamela Falcao, jednak ten został dosłownie przewalony na ziemię po tym jak Fernando Navarro pociągnął go za koszulkę. Ta sytuacja zasługiwała na podyktowanie rzutu karnego, jednak gwizdek Alberto Undiano Mallenco milczał.
Do końca pierwszych 45 minut Atletico przeważało, jednak już kibice nie oglądali żadnych ciekawych akcji i połowa skończyła się bezbramkowym remisem. Trzeba podkreślić, że ten pojedynek był bardzo ostry przez co sędzia pokazał aż siedem żółtych kartek z czego tylko dwie piłkarzom Atletico.
Po przerwie od początku do ataku ruszyła Sevilla. Już cztery minuty po wznowieniu gry stuprocentową akcje zmarnował Manu Del Moral. Były zawodnik Getafe w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z belgijskim portero, Thibaut’em Courtouis.
Po kilkunastu minutach przewagi Sevilli, Atletico ponownie przejęło inicjatywę. W 62 minucie meczu Jose Antonio Reyes wyłożył piłkę jak na tacy na 2 metr Radamelowi Falcao, jednak kolumbijski napastnik, który kosztował aż 40 milionów euro źle trafił futbolówkę marnując tym samym wspaniałą okazję na zdobycie bramki.
Sześć minut później znów Falcao był bliski bramki na 1-0. Martin Caceres stracił piłkę na 30 metrze od bramki na rzecz Reyesa, który zagrał idealnie do popularnego 'El Tigre’. Były zawodnik FC Porto uderzył w długi róg bramki Varasa, jednak ten zdołał jeszcze musnął piłkę nogą zmieniając jej trajektorię tym samym ratując swoją ekipę przez stratą bramki.
Także po chwili ponownie było gorąco pod bramką gości. Reyes uderzał zza pola karnego, jednak kolejny raz świetnie spisał się Javi Varas. Hiszpan popisał się piękną paradą. Jeszcze w końcówce spotkania szczęścia próbował rezerwowy, Edurado Salvio. Jednak jego potężny strzał z rogu pola karnego minął lewy słupek bramki.
Spotkanie zakończyło się remisem 0-0. Na pewno po tym meczu zadowolona może być Sevilla, która ten punkt zawdzięcza swojemu bramkarzowi, który rozegrał fantastyczne zawody. Natomiast Atletico Madryt nadal nie może pokonać żadnego z rywali o miejsca w Lidze Mistrzów. Wcześniej podopieczni Gregorio Manzano przegrali na wyjeździe z Valencią (0-1) oraz z Barceloną (0-5). Jedynym pocieszającym faktem jest to, że Los Colchoneros w czterech meczach na Vicente Calderon nie ponieśli żadnej porażki oraz nie stracili żadnej bramki.
Atletico Madryt 0-0 Sevilla FC
Atletico: Courtois, Sílvio, Godín, Domínguez, Filipe Luis, Mario Suárez, Tiago (67′ Gabi), Diego, Arda, Reyes (75′ Salvio) i Falcao
Sevilla: Javi Varas, Coke, Cáceres, Spahic, Fernando Navarro, Medel, Rakitic (77′ Campana), Navas, Perotti, Manu (82′ Armenteros) i Kanouté (75′ Negredo)