Już za dwa dni piłkarze Atlético powalczą o kolejne ligowe punkty w wyjazdowym meczu ze Sportingu Gijón. Choć rywale okupują strefę spadkową i nie są faworytem do zwycięstwa, ich stadion jest dla Rojiblancos w ostatnim czasie niezwykle trudny do zdobycia.
W sezonie 1997-98 ekipa z Asturii z hukiem zleciała do Segunda División. Colchoneros pożegnali wówczas jej obiekt wymęczonym zwycięstwem 3-2, choć w pewnym momencie przegrywali już 0-2. Remontada była możliwa dzięki dwóm trafieniom Veljko Paunovicia i jednym Christiana Vieriego. Późniejsze wizyty na północy Hiszpanii były już jednak zdecydowanie mniej udane.
W XXI wieku drużyna z Madrytu mierzyła się na wyjeździe ze Sportingiem Gijón siedem razy, odnosząc zaledwie jedno zwycięstwo. Po spadku z Primera División, Atlético dwukrotnie gościło w Asturii i dwukrotnie wyjeżdżało z niczym. Oba mecze były rozgrywane w 2001 roku, a gospodarze wygrywali odpowiednio 1-0 (gol José Luisa Soto) i 2-1 (gole Raúla Lozano i Igora Lediakhova odwróciły losy spotkania po tym, jak gościom prowadzenie dała bramka Fernando Correi).
Siedem lat później miał miejsce jedyny sukces Rojiblancos, którzy wygrali wówczas aż 5-2. Po dwa trafienia na swoim koncie zapisali Sergio Agüero i Diego Forlán, a jedno dołożył Maxi Rodríguez. Kolejny pojedynek w 2010 roku zakończył się podziałem punktów. Remis dla Colchoneros uratował gol, którego autorem był Ibrahima Baldé.
Rok później minimalne zwycięstwo dał gospodarzom David Barral. Na początku 2012 roku Atlético po raz pierwszy odwiedziło El Molinón pod wodzą Diego Simeone. Wówczas również nie udało się wygrać i trzeba było zadowolić się remisem 1-1. Najświeższe wspomnienia związane są z zeszłym sezonem, kiedy to ekipa z Asturii wygrała 2-1, choć jeszcze na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem przegrywała 0-1 po fantastycznej bramce Antoine’a Griezmanna z rzutu wolnego. Swoich kibiców w samej końcówce uradowali jednak Antonio Sanabria i Carlos Castro.
Źródło: Mundo Deportivo