Po zakończeniu sezonu 2013/2014 kilku graczy Atlético Madryt uznało, że nie zamierza przedłużać swoich kontraktów, odchodząc tym samym do innych klubów. Mowa oczywiście o Tiago, Diego i Davidzie Villi. Są też zawodnicy – tacy jak Filipe i Miranda – którzy coraz mniej ukrywają to, że chętnie zmieniliby otoczenie, zwłaszcza że zainteresowane nimi zespoły są w stanie zapłacić za nich spore pieniądze.
Jest jednak ktoś, kto za wszelką cenę chciałby zostać na Vicente Calderón, co jednak nie zależy od niego, a od władze Los Colchoneros. Chodzi oczywiście o José Sosę, który był wypożyczony do ekipy Diego Simeone na drugą połowę sezonu. Argentyńczyk całkiem nieźle wkomponował się w drużynę i w 24 występach zaliczył 6 asyst. – Chciałbym dalej być zawodnikiem tej ekipy. Jeśli Bóg da, to stanie się to rzeczywistością – wyznał niedawno skrzydłowy.
Problem w tym, że choć Atlético Madryt ma opcję wykupu, to nadal nie wiadomo, czy z niej skorzysta. 10 milionów euro, jakie trzeba byłoby zapłacić za 28-latka nie jest kwotą, jaka odstrasza klub ze stolicy Hiszpanii. Na razie jednak Rojiblancos nie kontaktowali się w tej sprawie z Metalistem.
– Na chwilę obecną Atlético nie podjęło z nami żadnych rozmów odnośnie wykupu Sosy. Mamy nadzieję, że ten zawodnik nadal będzie grał w Charkowie. To nasz kapitan i jego powrót na pewno wiele nam pomoże. Rozumiemy jednak, jakie były warunki wypożyczenia. Dlatego też dajemy czas do 24 czerwca. Jeśli do tego czasu nikt się nie odezwie i niczego nie uda się ustalić, wówczas José rozpocznie przygotowania do nowego sezonu z nami – wyznał trener Igor Rakhaev, trener ukraińskiej drużyny
Do 6 milionów możemy go brać.
No 10 baniek zdecydowanie za dużo, najlepiej jak wróci i powiem że chce odejść bo się boi o swoje życie itp, to wtedy pewnie go by puścili za mniej. Raczej nie pokazał jeszcze pełni swoich możliwości, teraz by przepracował cały okres z Cholo i by gościa wprowadził na wyższy poziom pewnie !
Nie no po co, nie za taką cenę. Te jego rożne nie są tyle warte.
Sosa to taki ulepszony Cebolla, więc 10 melonów to śmiech na sali. Do 5 bym się pokusił.