Choć za nami dopiero połowa dwumeczu 1/8 finału Copa del Rey, to chyba można już stwierdzić, że Atletico Madryt wywalczyło awans do ćwierćfinału. Dziś na Vicente Calderon Rojiblancos pokonali 3:0 Getafe i tylko katastrofa mogłaby sprawić, że podopieczni Diego Simeone straciliby tak dużą zaliczkę w rewanżu. Tym bardziej że Cholo zaczął już stawiać w tych rozgrywkach na optymalny skład. Bohaterem bez wątpienia jest Diego Costa, który, gdyby nie błąd sędziego, zapisałbym na swoim koncie hat-tricka. Niestety, Brazylijczyk musi zadowolić się jedynie dwoma golami, ale i tak był on jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.
Przed pierwszym gwizdkiem zastanawiano się jak będzie wyglądać wyjściowa 'jedenastka’ Los Colchoneros. Okazało się, że została ona zestawiona w miarę najsilniej, a jedynym nieobecnym był Radamel Falcao, który narzekał na niewielki uraz mięśnia i nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Choć w początkowym okresie Atletico miało niewielkie problemy z opanowaniem tego, co dzieje się na boisku, to w miarę upływu czasu gra gospodarzy wyglądała coraz lepiej. Getafe od pierwszych minut pokazywało, że nie zamierza tego spotkania odpuścić i że ma ochotę na walkę jak równy z równym. Mimo to pierwszą groźną akcję przeprowadzili podopieczni Diego Simeone. Z lewej strony z piłką do środka zbiegł Adrian Lopez, po czym zdecydował się na strzał zza pola karnego. Była to jednak próba zbyt słaba, by zaskoczyć stojącego między słupkami Miguela Angela Moyę. W 8. minucie dziwnie skiksował Thibaut Courtois, który po podaniu od jednego z obrońców na tyle nieczysto trafił w piłkę, że goście zyskali rzut rożny. Po dośrodkowaniu Pedro Leona groźnie główkował David Abraham, ale bramkarz Rojiblancos stanął na wysokości zadania i odbił jego uderzenie do boku. Kilka chwil później doszło do brzydkiego starcia Mehdi Lacena z Adrianem, w wyniku którego ten drugi doznał kontuzji i musiał zejść z boiska, a w jego miejsce pojawił się Raul Garcia. W międzyczasie kolejną dobrą interwencją popisał się Courtois, który zatrzymał próbę Miguela Torresa z dość bliskiej odległości. Trzeba przyznać, że przy tej akcji kryciem nie popisała się obrona gospodarzy. Kilka minut po pierwszym kwadransie gry sędzia odgwizdał rzut karny dla Atletico. Po jednym z ataków Koke zagrał do wbiegającego w 'szesnastkę’ rywali Diego Costy, a ten został powalony na ziemię przez Alexisa. Gracz Los Azulones otrzymał za ten faul żółtą kartkę. Do 'jedenastki’ podszedł sam poszkodowany i choć Moya wyczuł intencje Brazylijczyka, to strzał był zbyt precyzyjny, by golkiper Getafe mógł go obronić, dzięki czemu Rojiblancos wyszli na prowadzenie. Po tej sytuacji nastąpił dość nieciekawy okres gry, w którym dominowały przede wszystkim faule (głównie ze strony naszych rywali) oraz niedokładnie zagrania i straty. W 26. minucie powinno być 2:0. Arda Turan bardzo dobrze zagrał do Diego Costy, a Brazylijczyk wbiegł w piłką w pole karne, ograł dwóch obrońców, ale w decydującym momencie uderzył prosto w bramkarza. Kilkadziesiąt sekund później podopieczni Luisa Garcii odpowiedzieli groźną kontrą, po której Courtois po raz kolejny popisał się dobrą obroną. Tym razem wybronił on kąśliwy strzał Diego Castro, do którego mądrze zagrał Abdel Barrada. Po ponad pół godzinie gry na murawę padł Raul Garcia. Pomocnik Los Colchoneros lądując po jednym z wyskoków na tyle źle stanął, że wydawało się, iż będzie on musiał opuścić boisko. Na szczęście nic poważnego się nie stało i mógł on grać dalej. W 39. minucie znów bliski strzelenia gola był Diego Costa. Z lewej strony świetną akcję przeprowadził Filipe, piłka ostatecznie trafiła do znajdującego się przy końcowej linii Ardy Turana, a ten wrzucił ją w kierunku napastnika Atletico. Brazylijczyk dobrze główkował i mimo interwencji Moyi futbolówka zmierzała do bramki, ale w ostatniej chwili zdążył ją wybić Alexis. Przed przerwą oglądaliśmy jeszcze niecelne próby Gabiego i Pedro Leona.
Drugie 45 minut były początkowo dość trudnym do oglądania widowiskiem, choć zaczęło się to wszystko przyzwoicie. Chwilę po wznowieniu gry Atletico wywalczyło rzut wolny dość blisko pola karnego. Świetnym dośrodkowaniem popisał się Koke, który dograł piłkę wprost na głowę Diego Costy. Brazylijczyk nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce, ale niespodziewanie sędzia nie uznał tego gola, gdyż, jak stwierdził, napastnik Rojiblancos był na pozycji spalonej. Powtórki pokazały jednak, że arbiter się pomylił, a bramka powinna zostać uznana. W każdym razie Getafe zdołało odpowiedzieć dość kiepskim strzałem Angela Lafity, z którym najmniejszych problemów nie miał Courtois. Przez następnych blisko 20 minut dobrych akcji mieliśmy jak na lekarstwo. Zamiast strzałów i kolejnych okazji mogliśmy podziwiać nieco chaosu, sporo fauli i zbyt dużo niedokładnych zagrań. Choć teoretycznie Atletico przeważało, to z reguły brakowało pomysłu na wykończenie. Po godzinie gry w świetnej sytuacji znalazł się Filipe, ale boczny obrońca gospodarzy zamiast uderzać zdecydował się podawać, co okazało się fatalnym wyborem. Na około 20 minut przed końcem nieco odważniej zaatakowało Getafe. Najpierw po dośrodkowaniu Miguela Torresa główkował Abraham, a następnie z narożnika pola karnego płasko strzelał Lafita. Obie próby bez większych problemów wyłapał jednak Courtois. W 71. minucie Moya popisał się świetną intuicyjną interwencją przy uderzeniu Diego Costy. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Koke, ale obrońcy Los Azulones zdołali wybić piłkę poza 'szesnastkę’. Dopadł do niej jednak Gabi, który świetnie zagrał do wbiegającego zza obrońców Mirandy. Brazylijski stoper odegrał piłkę do Ardy Turana, ten wrzucił ją na długi słupek, a tam Raul Garcia zgrał ją głową do Diego Costy. Brazylijczyk świetnie złożył się na 5. metrze do przewrotki, ale bramkarz Getafe zdołał ten strzał wybronić. Kilka chwil później golkiper gości był już jednak bezradny. Zza pola karnego na uderzenie zdecydował się Arda Turan. Choć piłka trafiła w słupek, to odbiła się od niego w taki sposób, że spadła wprost pod nogi ustawionego na 11. metrze Filipe, który od razu skierował ją do pustej bramki, podwyższając tym samym prowadzenie Atletico. Na trzy minuty przed końcem meczu decydujący cios zadał Diego Costa. Piłkę przed 'szesnastką’ Los Azulones jednemu z obrońców odebrał Gabi i natychmiast podał do biegnącego w kierunku pola karnego Brazylijczyka. Napastnik Rojiblancos nie namyślał się długo i z 15 metrów strzałem z pierwszej piłki nie dał żadnych szans Moyi. Do ostatniego gwizdka było już spokojnie. Gospodarze mieli świetny wynik i kontrolowali grę, a goście ostatecznie się poddali. W ostatnich sekundach gola strzelić chciał jeszcze Javi Manquillo, ale jego ciekawa próba pokonania bramkarza nie powiodła się.
Co dalej? Nadszedł czas, by skupić się na niedzielnym meczu z FC Barceloną. Na Camp Nou z pewnością nie będzie łatwo, ale jeśli podopieczni Diego Simeone zagrają tak, jak na Santiago Bernabeu z Realem, to jest cień szansy na to, że uda się przynajmniej nie skompromitować tak, jak w zeszłym sezonie, gdy pod wodzą Gregorio Manzano Los Colchoneros przegrali aż 0:5.
Skład Atletico: Courtois – Juanfran, Miranda, Godin, Filipe – Gabi, Mario Suarez, Koke, Arda Turan (Tiago 90′) – Adrian (Raul Garcia 16′), Diego Costa (Javi Manquillo 90+2′)
Bramki:
1:0 – D. Costa 19′ (karny)
2:0 – Filipe 80′
3:0 – D. Costa 87′