Udało się! Atletico Madryt udowodniło dziś, że porażka z Valencią była jedynie wypadkiem przy pracy. Na Vicente Calderon Rojiblancos bez większych problemów ograli 2:0 Getafe, które tak naprawdę ani razu nie sprawiało wrażenia drużyny, która mogłaby pokusić się o sprawienie jakiejś niespodzianki. Do siatki trafił m.in. Adrian Lopez, który powoli odzyskuje swoją formę, bo poza strzeleniem gola Hiszpan popisał się kilkoma ciekawymi zagraniami oraz parę razy zaprezentował swoje umiejętności techniczne. Zwycięstwo jest tym cenniejsze, że w tej kolejce punkty pogubili niemal wszyscy bezpośredni rywale, czyli Betis, Malaga, Sevilla i Valencia. Tym samym Los Colchoneros udało się utrzymać pięciopunktową przewagę nad trzecią ekipą Królewskich, podczas gdy czwarty zespół traci do Atletico już dziewięć oczek.
Diego Simeone wreszcie postawił na skład, który gwarantował bardzo dobrą jakość w ofensywie. Radamela Falcao mieli bowiem wspierać Raul Garcia, Arda Turan i Adrian. Od samego początku gospodarze wyraźnie zaatakowali, choć trzeba przyznać, że pierwsze kilka minut ułożyło się nieco lepiej dla Getafe. Wysiłki Los Azulones przyniosły jednak tylko jeden rzut rożny. W 9. minucie świetną akcję z prawej strony przeprowadził El Tigre. Kolumbijczyk przedarł się przez trzech obrońców, po czym wbiegł w pole karne i zagrał na długi słupek do Raula Garcii. Niestety, hiszpański pomocnik w dobrej sytuacji główkował niecelnie. Kilka chwil później sędzia odgwizdał rzut wolny dla gości około 25 metrów przed bramką Atletico. Do piłki podszedł Pedro Leon, ale choć jego uderzenie było całkiem niezłe, to Thibaut Courtois zdołał odbić futbolówkę do boku. Wraz z upływającym czasem Rojiblancos zaczęli coraz bardziej kontrolować grę, przejęli inicjatywę i starali się kreować kolejne akcje pod bramką Miguela Angela Moyi. W 18. minucie Raul Garcia dobrze zgrał piłkę głową do Falcao, ale w ostatniej chwili Kolumbijczyka uprzedził jeden z piłkarzy Getafe. Mimo starań, podopieczni Simeone napotykali wiele kłopotów i dość opornie szło im przebijanie się przez defensywę rywali. Dodatkowo stałe fragmenty gry jak zwykle marnował Gabi, co mogło frustrować. Aktywne były skrzydła, ale dośrodkowania m.in. Ardy Turana również nie przynosiły oczekiwanego rezultatu. Przełamanie przyszło dopiero w 24. minucie, kiedy to Rojiblancos wyszli w końcu na prowadzenie. Znajdujący się z prawej strony Juanfran wycofał piłkę przed pole karne do Gabiego, który miękko wrzucił ją za plecy obrońców, gdzie czekał na nią Adrian. Hiszpan od razu z kilku metrów uderzył głową i choć Moya zdołał odbić ten strzał, to przy dobitce nie miał już żadnych szans. Inna sprawa, że obrona Los Azulones zamiast skupić się na przeszkodzeniu napastnikowi Atletico wolała pokazywać sędziemu, że ten był na spalonym, co było kompletną bzdurą. W każdym razie dzięki zdobytej bramce Los Colchoneros nabrali wiatru w żagle, a mecz powoli zaczął stawać się dość jednostronny. W 28. minucie w polu karnym nieprzepisowo powstrzymywany przez Juana Valerę był Falcao, ale arbiter nawet chyba nie zwrócił na to większej uwagi, mimo wyraźnych protestów El Tigre. Po pół godzinie gry niespodziewanie bliskie wyrównania było Getafe. Po zagraniu z prawego skrzydła piłka dotarła do niekrytego na 11. metrze Alvaro Vazqueza, ale snajper gości uderzył bez przyjęcia nad poprzeczką. W odpowiedzi ciekawą akcją odpowiedzieli podopieczni Simeone, ale po odegraniu piętką przez Arde Turana obok słupka zza pola karnego strzelał Raul Garcia. Gospodarze utrzymywali się przy piłce i nie pozwalając rywalom na zbyt wiele jednocześnie starali się atakować. Bardzo dobrze działał w końcu pressing, dzięki któremu Rojiblancos przejęli kilka ważnych piłek. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy bramkę zdobył Arda Turan. Z głębi pola podanie otrzymał ustawiony przed 'szesnastką’ Falcao, ale Kolumbijczyk nie zdołał dobrze przyjąć piłki na klatkę piersiową. Niebezpieczeństwo chciał zażegnać jeden z obrońców Los Azulones, ale przy próbie wybicia futbolówki z dala od własnej bramki nastrzelił on tureckiego pomocnika gospodarzy w taki sposób, że ten błyskawicznie znalazł się w sytuacji sam na sam z Moyą. El Turco bez problemu ograł bramkarza i skierował piłkę do siatki. Podopieczni Luisa Garcii zgłaszali zagranie piłki ręką przez Ardę Turana, jednak było to 'nastrzelone’. Kilkadziesiąt sekund później z woleja z dystansu uderzał jeszcze Juan Rodriguez, ale futbolówka poleciała obok słupka.
Od początku drugiej połowy sytuacja na boisku wyglądała tak, jak przez większość czasu podczas pierwszych 45 minut. Atletico od razu zaatakowało, chcąc chyba strzelić trzeciego gola i tym samym pozbawić rywali jakichkolwiek złudzeń. W 48. minucie na ciekawe uderzenie zdecydował się Falcao. El Tigre otrzymał podanie od Filipe i z około 25 metrów strzelił na bramkę Moyi, jednak piłka poleciała nad poprzeczką. Rojiblancos mieli wszystko pod kontrolą, podczas gdy Getafe było głównie zamknięte na własnej połowie i nastawiało się na kontrataki. W międzyczasie sprzed pola karnego uderzał Raul Garcia, ale Hiszpan posłał futbolówkę obok dalszego słupka. Trzeba przyznać, że w dzisiejszym meczu Los Colchoneros dość często decydowali się na próby z dystansu, choć niemal wszystkie nie leciały w światło bramki. Po niecałej godzinie gry kolejny raz dobrze przedzierał się Falcao. Niestety, Kolumbijczyka faulem powstrzymał Miguel Torres, który otrzymał za to zagranie żółtą kartkę. Gdyby nie ta interwencja, wówczas El Tigre znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. Chwilę później nastąpił krótki okres, w którym przycisnęło Getafe. Los Azulones zepchnęli Atletico do defensywy i starali się zdobyć bramkę kontraktową. W 63. minucie bardzo blisko dokonania tego był Angel Lafita, jednak po świetnym dośrodkowaniu Diego Castro nieczysto główkował on z zaledwie trzech metrów przed bramką Courtoisa. Później podopieczni Luisa Garcii wywalczyli jeszcze kilka rzutów rożnych, ale żaden z nich nie przyniósł pożądanego efektu. Im mniej czasu pozostawało do zakończenia meczu, tym coraz mniej sił mieli goście. Ich sytuacja skomplikowała się w 73. minucie, kiedy kontuzji doznał Rafa. Obrońca nie mógł kontynuować gry, a ponieważ Los Azulones mieli wykorzystane już wszystkie zmiany, to musieli kończyć spotkanie w 'dziesiątkę’. Na piętnaście minut przed końcowym gwizdkiem bliski strzelenia gola była Falcao, ale po podaniu Ardy Turana El Tigre chcąc zagrać piętką nie trafił dobrze w piłkę i ta poleciała wszerz boiska. Wcześniej Kolumbijczyk uderzał z dystansu, ale była to próba niecelna. Atletico wyraźnie chciało dograć ten pojedynek do końca, więc podopieczni Simeone skupiali się głównie na tym, żeby nie stracić głupio piłki. W 88. minucie z linii pola karnego strzelał Koke, ale Moya bez większych kłopotów złapał piłkę. W doliczonym czasie gry dwie szanse miało jeszcze Getafe, ale najpierw Diego Castro niecelnie główkował po dobrym zagraniu od Mane, a potem uderzenie Pedro Leona z rzutu wolnego na rzut rożny wypiąstkował Courtois.
Co dalej? Następny mecz Rojiblancos rozegrają za tydzień. Ich przeciwnikiem w wyjazdowym meczu będzie Granada. Wydaje się więc, że Los Colchoneros powinni sięgnąć po kolejny komplet punktów. Póki co jednak czeka nas krótka przerwa na mecze reprezentacyjne, w trakcie których aż jedenastu piłkarzy Atletico będzie miało szansę zagrać w swoich drużynach narodowych.
Skład Atletico: Courtois – Juanfran, Miranda, Godin, Filipe – Gabi, Mario Suarez, Raul Garcia (Cristian Rodriguez 66′), Adrian (Koke 84′), Arda Turan (Emre 85′) – Falcao
Bramki:
1:0 – Adrian 24′
2:0 – Arda Turan 43′