Jeżeli mecz przeciwko Bilbao miał pokazać czy piłkarze Atletico Madryt są gotowi do podjęcia jakiejkolwiek walki w meczu o Superpuchar Europy z Chelsea, to odpowiedź musi być jak najbardziej twierdząca. Rojiblancos zdemolowali na Vicente Calderon drużynę Los Leones 4:0, a bohaterem meczu był strzelec trzech goli – Radamel Falcao.
W wyjściowej ’11’ Diego Simeone dokonał czterech zmian względem spotkania z Levante. Juanfran i Filipe zastąpili Silvio i Catę Diaza, a Mario Suarez i Koke posadzili na ławce Tiago i Adriana Lopeza. Od pierwszego gwizdka sędziego w poczynaniach Atletico widać było ogromną chęć zdominowania przeciwnika poprzez dużą agresję, intensywny pressing i ofensywne nastawienie. Już w 1. minucie pierwszy strzał oddal Mario Suarez, ale hiszpański pomocnik został zablokowany i piłka wyszła na rzut rożny. W przeciągu pierwszych pięciu minut Rojiblancos wybijali aż 3 kornery. Do każdego z nich podchodził Koke, który udowodnił dziś, że na stałe powinien przejąć od Gabiego wybijanie stałych fragmentów gry. W 8. minucie po dośrodkowaniu z narożnika boiska główkował Miranda, ale piłka poszybowała nad bramką. Wraz z upływającym czasem coraz bardziej wyraźna stawała się przewaga podopiecznych Simeone. Po 12 minutach gry przed polem karnym Bilbao sfaulowany został Falcao. Rzut wolny został dość ciekawie wykonany – Cristian Rodriguez podał po ziemi do Koke, a ten wyłożył piłkę Gabiemu, który zza 'szesnastki’ uderzył jednak wprost w Gorkę Iraizoza. Atletico spokojnie konstruowało swoje akcje i nie przeszkodziło im nawet to, że przez kilka chwil to goście starali się naciskać. W 20. minucie wreszcie padła bramka. Filipe wyrzucił piłkę z autu w kierunku biegnącego w okolicach pola karnego El Tigre, a ten wbiegł z lewej strony w 'szesnastkę’ Bilbao, balansem ciała zwiódł jednego z obrońców i z bliskiej odległości podciął futbolówkę nad bezradnym bramkarzem. Los Leones niemal natychmiast chcieli zaatakować aby zdobyć wyrównującego gola, ale ich wysiłki były brutalnie przerywane przez bardzo dobrze grającą defensywę Rojiblancos. W 24. minucie groźny strzał z około 18 metrów oddał Filipe, jednak mimo początkowych kłopotów Iraizoz zdołał skutecznie interweniować. Kilka chwil później groźnie zrobiło się pod bramką gospodarzy. Sprzed pola karnego technicznie uderzał Ander Herrera, ale na szczęście piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Kilkadziesiąt sekund później powinno być 2:0. Niezłe podanie otrzymał będący na prawym skrzydle Arda Turan i niemal natychmiast dośrodkował w kierunku Falcao. Niepilnowany El Tigre stał kilka metrów przed bramką i miał przed sobą tylko bramkarze, jednak mimo to główkował ponad bramką. W 33. minucie kolejną nieśmiałą akcję przeprowadziło Bilbao. Z głębi pola w kierunku Aritza Aduriza dośrodkowywał Herrera, ale napastnik gości oddał bardzo niecelny strzał głową. Cztery minuty później fajną akcję rozegrali Gabi i Koke, po czym ten drugi zwiódł obrońcę i z linii pola karnego uderzył minimalnie obok słupka. Parę sekund później z 20 metrów uderzał Falcao, ale Iraizoz pewnie wybronił te próbę. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. W 42. minucie El Tigre zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu i podwyższył prowadzenie Atletico na 2:0! Kolumbijczyk dostał podanie na długi słupek z prawej strony od Diego Godina i z najbliższej możliwej odległości uderzeniem z powietrza władował piłkę do siatki. Jak pokazały telewizyjne powtórki gol nie powinien zostać uznany, ponieważ przed otrzymaniem piłki na spalonym był urugwajski stoper Rojiblancos. Do przerwy nic się już ciekawego nie wydarzyło.
Drugie 45 minut rozpoczęło się dość niemrawo. W 49. minucie po podanie z prawego skrzydła przewrotką próbował uderzać Falcao, ale była to próba bardzo niecelna. Później z jednej strony wciąż bezskutecznie atakowali goście, a z drugiej podopieczni Simeone kontrolowali mecz i spokojnie utrzymywali się przy piłce, nie narzucając już jakiegoś szalonego tempa. Powoli jednak Atletico zaczęło na nowo się rozkręcać tak, jakby początek drugiej połowy miał być tylko formą krótkiego odpoczynku. W 58. minucie ładną akcją na prawej stronie popisał się duet Arda Turan – Falcao. Kiedy po krótkiej wymianie piłki Kolumbijczyk próbował dorzucić ją do Turka ręką w polu karnym zagrał Carlos Gurpegi. Do rzutu karnego podszedł El Tigre i pewnym strzałem kompletnie zmylił Iraizoza, uzyskając tym samym swojego trzeciego hat-tricka odkąd w lecie 2011 roku dołączył do drużyny z Vicente Calderon. Ten gol niemal całkiem dobił ekipę Los Leones, którzy zdawali się być kompletnie rozbici. Trzy minuty po zdobyciu swojej trzeciej bramki kolejną okazję miał Falcao. Tym razem Koke dobrze rozciągnął akcję na lewe skrzydło, gdzie piłkę otrzymał Cristian Rodriguez. Urugwajczyk dograł ją do ustawionego tuż przed bramką El Tigre, ale główkę Kolumbijczyka w jakiś niesłychany sposób wybronił bramkarz gości. W 65. minucie ogromne szczęście miało Bilbao. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bardzo dobrze główkował Miranda, jednak piłkę na poprzeczkę sparował Iraizoz, po czym futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i ostatecznie nie wpadła do bramki. Kornery wykonywane przez Koke za każdym razem stwarzały duże zagrożenie pod bramką Los Leones. W 73. minucie ładną akcję skonstruowali goście. Iker Muniain podał prostopadle to Ibai Gomeza, a napastnikowi Bilbao skutecznie jednak przeszkodzili defensorzy Rojiblancos. Parę chwil później swój pierwszy strzał oddał wprowadzony za Cristiana Rodrigueza Diego Costa. Brazylijczyk zdecydował się na próbę z 16 metrów, jednak pewnie interweniował Iraizoz. Wejście piłkarza, który w lecie wrócił z wypożyczenia do Rayo Vallecano jeszcze bardziej ożywiło naszą grę w ofensywie. W 80. minucie piłkę źle wybili obrońcy Bilbao, jednak na ich szczęście skończyło się tylko na strachu, bowiem naciskany Falcao uderzał niecelnie. Kilkadziesiąt sekund później niemożliwego dokonał bramkarz Los Leones. Z prawej stronie bardzo dobrze zachował się Diego Costa, który zdołał ograć obrońcę i wbiec w pole karne, gdzie wyłożył piłkę na ósmy metr do Adriana. Hiszpański napastnik znalazł się w stuprocentowej sytuacji, ale jego strzał zdołał jakimś cudem wybronić Iraizoz, który równie spektakularnie i równie udanie interweniował przy dobitce Koke. Jednak minutę później golkiper gości nie miał już nic do powiedzenia. Do wybitej przez obrońców piłki 20 metrów przed bramką dopadł Tiago i bardzo mocnym i precyzyjnym uderzeniem z pierwszej piłki strzelił gola na 4:0. To ostatecznie dobiło podopiecznych Marcelo Bielsy. Przed ostatnim gwizdkiem sędziego zmienić wynik próbowali Adrian i Ibai Gomez, jednak nic z ich strzałów nie wyszło.
Skład Atletico: Courtois – Juanfran, Miranda, Godin, Filipe – Gabi, Mario Suarez, Koke, Arda Turan (Adrian 64′), Cristian Rodriguez (Diego Costa 71′) – Falcao (Tiago 81′)
Bramki:
1:0 – R. Falcao 20′
2:0 – R. Falcao 42′
3:0 – R. Falcao 59′ (karny)
4:0 – Tiago 84′
Tak wysokie zwycięstwo na pewno bardzo dobrze wpłynie na zespół z Vicente Calderon przed piątkowym meczem o Superpuchar Europy. Póki co wszyscy kibice mogą cieszyć się ze wspaniałego widowiska i z tego, że Atletico jest obecnie na 4. miejscu w tabeli. Jak ocenić poszczególnych piłkarzy? Thibaut Courtois był praktycznie cały czas bezrobotny i jedyne, do czego był dzisiaj zmuszony, to wyłapanie kilku dośrodkowań i wybicie paru autów bramkowych. Świetnie radziła sobie defensywa, w której na uznanie zasługuje para stoperów – Miranda i Diego Godin. Pierwszy oddał dwa groźne strzały, a drugi grał nadzwyczaj pewnie. Powracający po kontuzji Juanfran i Filipe również zagrali dobry mecz, choć znacznie bardziej widoczny był Brazylijczyk. Gabi wraz z Mario Suarezem robili swoje w środku pola. Koke świetnie współpracował z Ardą Turanem (który po raz kolejny udowodnił, że jest w wysokiej formie) i przede wszystkim udowodnił, że potrafi bić stałe fragmenty gry. Cristian Rodriguez był widoczny szczególnie w kilku akcjach w drugiej połowie. Podsumowaniem gry Falcao są strzelone przez niego bramki. Warto zaznaczyć, że Simeone trafił ze zmianami. Zarówno Adrian jak i Diego Costa siali popłoch w szeregach obronnych Bilbao i mogli strzelić przynajmniej po jednym golu. Pokazać się zdążył nawet Tiago, który wszedł na ostatnie 5 minut. Portugalczyk zdobył bowiem bardzo ładną bramkę, pieczętującą zwycięstwo Rojiblancos.