Atletico Madryt przegrało rewanżowy mecz w 1/16 Pucharu Króla i pożegnało się z tymi rozgrywkami. W dzisiejszym meczu Rojiblancos ulegli na Vicente Calderon 0:1 drużynie Albacete i w dwumeczu przegrali 1:3. Szybko zdobyta bramka przez gości zdecydowała o losach tego spotkania i takim sposobem piłkarze z Madrytu w żenujący sposób odpadli z Copa del Rey, będąc słabszymi od drużyny, która na co dzień rywalizuje w Segunda Division B (Grupa 1) razem z Atletico B.
Gregorio Manzano desygnował do gry najsilniejszą ’11’ jaką mógł. Miranda zastąpił zawieszonego Alvaro Domingueza, a Sergio Asenjo zastąpił w bramce Thibauta Courtoisa, który wyjechał do Belgii w sprawach rodzinnych. Z kolei Arda Turan wypadł ze składu z powodu grypy.
Jednak Atletico zaliczyło najgorszy początek z możliwych. Zaledwie po 20 sekundach gry Victor Curto znalazł się w dogodnej pozycji do oddania strzału i uderzył w taki sposób, że bramkarz gospodarzy musiał wyciągać piłkę z siatki. Pomimo straconej bramki Rojiblancos wciąż musieli strzelić dwie bramki, aby myśleć o dogrywce, a trzy, aby awansować w regulaminowym czasie. Jednak nawet przez chwilę kibice nie mogli odnieść wrażenia, że piłkarze Atletico rzeczywiście chcą tego dokonać. Pierwsza okazja na bramkę dla Los Colchoneros była dopiero w 12. minucie, kiedy to Diego Godin główkował minimalnie niecelnie. Chwilę później Adrian znalazł się w sytuacji sam-na-sam z Alvaro Camposem, jednak Hiszpan trafił tylko w boczną siatkę. Gracze Atletico sprawiali wrażenie niezbyt zmotywowanych i ospałych, a wszelkie próby tworzenia akcji szybko kończyły się nieudanymi zagraniami. Krótko przed przerwą niezły strzał oddał Koke, ale niestety jego uderzenie nie poleciało w światło bramki. Przed przerwą dwie okazje miało również Albacete, ale najpierw gracze gości zostali zatrzymani podczas próby przeprowadzenia kontrataku, a później Curto strzelił wprost w Asenjo.
Jedynymi kibicami, którzy mieli powody do radości byli fani gości, którzy ironicznie śpiewali „Manzano quedate” („Manzano zostaje„), zdając sobie sprawę, że był to ostatni jego mecz jako trenera Rojiblancos. W przerwie Pizzi zastąpił Diego. W drugiej połowie pierwszą okazję do zdobycia bramki miało Albacete. Nieźle dysponowany Curto znalazł się w sytuacji sam-na-sam z Asenjo, jednak bramkarz gospodarzy wybronił tę sytuację, ratując Atletico przed większym upokorzeniem. Hiszpański golkiper był dziś najlepszym piłkarzem Los Colchoneros, ale trzeba jednak przyznać, że nie miał praktycznie żadnej konkurencji w walce o to miano. Na boisku pojawił się Eduardo Salvio i to właśnie on oddał drugi celny strzał na bramkę w tym meczu. Jego uderzenie z woleja wybronił jednak Campos. Później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niecelnie główkował Miranda. Z kolei dopiero w 87. minucie Radamel Falcao miał swoją pierwszą poważną sytuację do strzelenia gola. Pomimo naprawdę dobrej okazji, on również nie dał rady umieścić piłki w siatce.
Tak oto nasz ostatni mecz w 2011 roku zakończył się totalną klęską i rozczarowaniem. Niestety, to spotkanie jest swoistym podsumowaniem naszej gry w ostatnim okresie, a ściślej rzecz ujmując – od momentu, kiedy Manzano został trenerem. Drużyna pokazała zero pasji, zero zaangażowania, zero chęci. Została więc brutalnie wyeliminowana przez zespół, będący dwie klasy rozgrywkowe niżej.
Skład Atletico Madryt: Asenjo – Juanfran, Miranda, Godin, Filipe – Assuncao, Gabi (Salvio 64′), Koke, Diego (Pizzi 46′) – Adrian, Falcao
Bramka: 0:1 – Curto 1′
BRAMKĘ Z TEGO SPOTKANIA MOŻECIE OBEJRZEĆ KLIKAJĄC TUTAJ (KLIK!)