Na usta ciśnie się wiele brzydkich słów, ale wybiorę to, które jest jeszcze w miarę przystępne: KOMPROMITACJA. Atletico Madryt zaprezentowało się dziś z najgorszej strony. Dzisiejszy mecz na San Mames jest ogromnym kamieniem do ogródka Diego Simeone, który dziś przekombinował. Skład, jaki Cholo desygnował do gry kompletnie sobie nie poradził i był co najwyżej tłem dla bardzo dobrze radzących sobie zawodników Athletic Bilbao. Można powiedzieć, że to spotkanie było bliźniaczo podobne do tego, jakie zostało rozegrane w Kraju Basków w poprzednim sezonie – Los Leones dominowali, wygrali 3:0, a wszystkie gole padły w drugiej połowie. Gdyby nie Thibaut Courtois, wówczas Rojiblancos wracali by do siebie z jeszcze większym plecakiem. Być może będzie to zimny prysznic, którzy da Los Colchoneros do myślenia i pokaże, że zwycięstwa jednak nie przychodzą same i w końcu trafi się ktoś, kto wykorzysta każdą ułomność w grze. Dziś nie było widać pressingu, agresji, szybkości. Była nędza w obronie i pierdolona bezradność, która zaczynała się tuż za linią połowy boiska. W końcu to my się potknęliśmy, a wszyscy nasi najgroźniejsi rywale w La Liga nadrobili do nas po trzy punkty (no, poza Betisem). Czas przeanalizować błędy i zapomnieć o tej porażce, bo już w czwartek starcie z Sevillą, które trzeba wygrać do zera, by jak najbardziej przybliżyć się do finału Copa del Rey.
PIERWSZA POŁOWA
Nie, nie uważam, że przesadzam. Nawet jeśli gdzieś w głowie pojawiała się myśl, że możemy to spotkanie zremisować lub przegrać (choć osobiście stawiałem na zwycięstwo), to na pewno nie spodziewałem się, że Atletico Madryt zagra tak słabo. Pierwsze wątpliwości co do wyniku mogły pojawić się już w chwili ogłoszenia przez Diego Simeone wyjściowej 'jedenastki’. Argentyńczyk musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Radamela Falcao i zawieszonego Gavbiego. Cholo posadził na ławce Mirandę, Mario Suareza, Koke i Adriana Lopeza, a w ich miejsce desygnował do gry Daniela 'Catę’ Diaza, Emre, Raula Garcię i Cristiana Rodrigueza. Oj, cóż to był za błąd…
Athletic Bilbao zaatakowało już od samego początku. Już w 2. minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Świetną piłkę w kierunku znajdującego się w polu karnym Aritza Aduriza posłał Andoni Iraola. Co prawda hiszpański napastnik został powstrzymany, ale futbolówka spadła pod nogi osamotnionego Oscara de Marcosa, który na całe szczęście z kilkunastu metrów uderzył nad poprzeczką. Po początkowym chaosie Rojiblancos próbowali czymś odpowiedzieć. W 9. minucie Mikel San Jose za lekko podawał do swojego bramkarza, ale Gorka Iraizoz zdołał jednak jako pierwszy dopaść do piłki, dzięki czemu uprzedził szarżującego Diego Costę.
Los Leones konsekwentnie atakowali i spychali swoich rywali coraz głębiej. Po jednym z rzutów rożnych wykonywanych przez Markela Susaetę futbolówka, po małym zamieszaniu, trafiła przed bramkę do ustawionego na trzecim metrze San Jose, ale piłkarz gospodarzy główkował obok słupka. Po drugiej stronie boiska z dystansu strzelać próbowali Tiago i Raul Garcia, jednak były to próby bardzo niecelne. Ładną dwójkową akcję przeprowadzili Diego Costa i Filipe, ale w kluczowym momencie do tego drugiego doskoczyli w 'szesnastce’ obrońcy i zablokowali jego uderzenie. O wiele groźniejsze sytuacje stwarzało sobie Athletic Bilbao. Dwukrotnie znakomitymi podaniami popisywał się San Jose. Najpierw po jego zagraniu obok bramki z powietrza strzelał Aduriz, a kilkadziesiąt sekund później podobne uderzenie Susaety nogami wybronił Thibaut Courtois.
Gospodarze mieli przewagę i potrafili to wykorzystywać. Atletico Madryt kompletnie nie istniało w środku pola, przez co ciężko było mówić o jakichś dobrych akcjach, szczególnie gdy cały czas naciskali Los Leones. Po około pół godzinie mocno z dystansu przymierzył Ander Herrera, ale piłka przeleciała obok słupka i obok wyciągniętego bramkarza Rojiblancos. Chwilę później dosyć groźnie było wreszcie pod bramką podopiecznych Marcelo Bielsy. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Emre, piłka została co prawda wybita, ale trafiła pod nogi Juanfrana, który z kolei oddał ją do Filipe. Brazylijczyk zdecydował się na strzał z dalszej odległości, jednak Iraizoz odbił futbolówkę w bok.
Chwilę później Diego Godin skutecznie powstrzymał szarzującego w polu karnym Susaetę. Arda Turan uderzał z szesnastu metrów, ale było to zbyt słabe by zaskoczyć golkipera Athletic Bilbao. W międzyczasie żółtą kartką został ukarany Filipe, który tym samym zebrał swoje piąte upomnienie w La Liga i nie zagra za tydzień z Betisem. Końcówka pierwszej połowy była w miarę wyrównana, jednak gra toczyła się głównie w środku pola, choć tym razem niewielką, naprawdę niewielką przewagę mieli Rojiblancos. Tuż przed przerwą Atletico Madryt mogło i powinno objąć prowadzenie. Z prawej strony w pole karne dośrodkowywał Raul Garcia, a Diego Costa zgrał piłkę głową do ustawionego na wprost bramki Emre. Niestety, Turek w wyśmienitej sytuacji trafił wprost w Iraizoza.
DRUGA POŁOWA
Sytuacja z 45. minuty rozbudziła nadzieję, że pomimo dość słabej postawy w pierwszej połowie podopieczni Diego Simeone zdołają jednak wygrać, bo przecież nie był to pierwszy taki mecz w tym sezonie. Los Colchoneros nie szło, ale mieli przed sobą jeszcze bardzo dużo czasu. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. W 50. minucie Iraola dobrze zagrał do Herrery, który z kolei podał do znajdującego się w polu karnym Susaety. Strzał zawodnika Los Leones bardzo dobrze na rzut rożny odbił Courtois. Niestety, to właśnie po tym kornerze gospodarze objęli prowadzenie. Piłkę przed bramkę dośrodkował Susaeta, a do siatki głową skierował ją San Jose. Fatalnie zachował się Diego Godin, który nie wiadomo czemu nagle odpuścił krycie gracza Athletic Bilbao. Na nic zdała się także rozpaczliwa interwencja Caty Diaza.
Kilka minut później na boisku doszło do sporego zamieszania. Przy linii bocznej Cristian Rodriguez brzydko sfaulował Borję Ekizę, za co otrzymał słuszną żółtą kartkę. Piłkarze obu drużyn zaczęli się między sobą przepychać, za co ukarani zostali także Diego Godin i Aduriz. Kilkanaście sekund później napomniany został również Emre, który przewinił pod polem karnym gospodarzy. Podopieczni Marcelo Bielsy nieco się cofnęli i powoli zaczynali nastawiać się głównie na kontrataki. W 59. minucie z rożnego na długi słupek dobrze wrzucał Emre, ale Diego Costa główkował zbyt lekko i Iraizoz bez problemu złapał piłkę.
Na niecałe pół godziny przed końcowym gwizdkiem na ofensywną zmianę zdecydował się Diego Simeone. Cholo wpuścił na boisko Adriana, który miał sprawić, że Atletico Madryt zdoła przynajmniej wyrównać. Chwilę później kolejną dobrą interwencją popisał się bramkarz Los Leones, który zatrzymał silny i precyzyjny strzał Raula Garcii z piętnastu metrów. Kilka chwil potem kolejny raz Rojiblancos uratował Courtois. Młody bramkarz zatrzymał uderzenie Oscara de Marcosa, który wcześniej dość szczęśliwie przedarł się na prawym skrzydle i wpadł w pole karne gości.
W międzyczasie na murawie zameldował się Koke, ale prawie nic nie układało się po myśli Los Colchoneros. Ciężko było przedrzeć się przez szczelną defensywę Athletic Bilbao, podczas gdy gospodarze szybkimi atakami raczej bez problemu mijali swoich rywali. Linia obronna Atletico Madryt sprawowała się fatalnie i każdy chyba żałował, że zamiast pomagać swoim kolegom Miranda siedzi na ławce. W 72. minucie z dystansu strzelał Iker Muniain, ale na szczęście piłka przeleciała nad poprzeczką. Krótko po tej akcji z ciekawą kontrą wyszli Rojiblancos, ale tercet Arda Turan – Diego Costa – Adrian przekombinował z zagraniami i ostatecznie podopieczni Diego Simeone nawet nie zdołali uderzyć na bramkę Iraizoza.
Na kwadrans przed końcem dwukrotnie świetnymi interwencjami popisał się Courtois. Belg najpierw zatrzymał Aduriza, a następnie zdołał odbić na rzut rożny mocny i groźny strzał Susaety. Niestety, w 77. minucie 20-letni golkiper był bezradny. Ander Herrera znakomitym podaniem uruchomił Susaetę, który wbiegł między dwóch obrońców i z piętnastu metrów spokojnie umieścił piłkę w siatce. Los Leones prowadzili już 2:0 i było jasne, że Los Colchoneros nie wywalczą nawet remisu. Blisko zdobycia kontaktowej bramki był Cata Diaz, ale po dośrodkowaniu Koke z rzutu rożnego Argentyńczyk główkował nad poprzeczką.
Na deser Athletic Bilbao dołożyło trzeciego gola. Gospodarze przeprowadzili bardzo szybki i skuteczny kontratak. Z lewej strony piłkę otrzymał Aduriz, który zauważył dobrze ustawionego na prawej stronie 'szesnastki’ de Marcos i podał do niego, a ten nie dał żadnych szans Courtoisowi. Bramkarz Rojiblancos przed końcowym gwizdkiem zdołał się popisać jeszcze jedną świetną interwencją. Po dokładnym dośrodkowaniu z kilku metrów główkował Susaeta, ale na całe szczęście belgijski bramkarz pozostał czujny i nie dał się zaskoczyć.
Skład Atletico: Courtois – Juanfran, Cata Diaz, Godin, Filipe – Tiago, Emre (Adrian 63′), Raul Garcia, Cristian Rodriguez (Koke 71′), Arda Turan (Mario Suarez 80′) – Diego Costa
Bramki:
1:0 – M. San Jose 50′
2:0 – M. Susaeta 77′
3:0 – O. de Marcos 84′
PRZYPOMINAM O WYSYŁANIU DO MNIE PRYWATNYCH WIADOMOŚCI Z OCENAMI DLA POSZCZEGÓLNYCH PIŁKARZY ATLETICO ZA MADRYT ZA WYSTĘP NA SAN MAMES!