Dziś mamy:16 September, 2024
19.09.2024, g. 21:00
Liga Mistrzów
Atletico Madryt vs Red Bull Leipzig
Do meczu pozostało:
2dn.23godz.38min.
11.80 X3.80 24.00 Odbierz 630 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Athletic – Atletico 3:0; Rojiblancos skompromitowali się na San Mames

Na usta ciśnie się wiele brzydkich słów, ale wybiorę to, które jest jeszcze w miarę przystępne: KOMPROMITACJA. Atletico Madryt zaprezentowało się dziś z najgorszej strony. Dzisiejszy mecz na San Mames jest ogromnym kamieniem do ogródka Diego Simeone, który dziś przekombinował. Skład, jaki Cholo desygnował do gry kompletnie sobie nie poradził i był co najwyżej tłem dla bardzo dobrze radzących sobie zawodników Athletic Bilbao. Można powiedzieć, że to spotkanie było bliźniaczo podobne do tego, jakie zostało rozegrane w Kraju Basków w poprzednim sezonie – Los Leones dominowali, wygrali 3:0, a wszystkie gole padły w drugiej połowie. Gdyby nie Thibaut Courtois, wówczas Rojiblancos wracali by do siebie z jeszcze większym plecakiem. Być może będzie to zimny prysznic, którzy da Los Colchoneros do myślenia i pokaże, że zwycięstwa jednak nie przychodzą same i w końcu trafi się ktoś, kto wykorzysta każdą ułomność w grze. Dziś nie było widać pressingu, agresji, szybkości. Była nędza w obronie i pierdolona bezradność, która zaczynała się tuż za linią połowy boiska. W końcu to my się potknęliśmy, a wszyscy nasi najgroźniejsi rywale w La Liga nadrobili do nas po trzy punkty (no, poza Betisem). Czas przeanalizować błędy i zapomnieć o tej porażce, bo już w czwartek starcie z Sevillą, które trzeba wygrać do zera, by jak najbardziej przybliżyć się do finału Copa del Rey.

 

PIERWSZA POŁOWA

 

Nie, nie uważam, że przesadzam. Nawet jeśli gdzieś w głowie pojawiała się myśl, że możemy to spotkanie zremisować lub przegrać (choć osobiście stawiałem na zwycięstwo), to na pewno nie spodziewałem się, że Atletico Madryt zagra tak słabo. Pierwsze wątpliwości co do wyniku mogły pojawić się już w chwili ogłoszenia przez Diego Simeone wyjściowej 'jedenastki’. Argentyńczyk musiał sobie radzić bez kontuzjowanego Radamela Falcao i zawieszonego Gavbiego. Cholo posadził na ławce Mirandę, Mario Suareza, Koke i Adriana Lopeza, a w ich miejsce desygnował do gry Daniela 'Catę’ Diaza, Emre, Raula Garcię i Cristiana Rodrigueza. Oj, cóż to był za błąd…

Athletic Bilbao zaatakowało już od samego początku. Już w 2. minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Świetną piłkę w kierunku znajdującego się w polu karnym Aritza Aduriza posłał Andoni Iraola. Co prawda hiszpański napastnik został powstrzymany, ale futbolówka spadła pod nogi osamotnionego Oscara de Marcosa, który na całe szczęście z kilkunastu metrów uderzył nad poprzeczką. Po początkowym chaosie Rojiblancos próbowali czymś odpowiedzieć. W 9. minucie Mikel San Jose za lekko podawał do swojego bramkarza, ale Gorka Iraizoz zdołał jednak jako pierwszy dopaść do piłki, dzięki czemu uprzedził szarżującego Diego Costę.

Los Leones konsekwentnie atakowali i spychali swoich rywali coraz głębiej. Po jednym z rzutów rożnych wykonywanych przez Markela Susaetę futbolówka, po małym zamieszaniu, trafiła przed bramkę do ustawionego na trzecim metrze San Jose, ale piłkarz gospodarzy główkował obok słupka. Po drugiej stronie boiska z dystansu strzelać próbowali Tiago i Raul Garcia, jednak były to próby bardzo niecelne. Ładną dwójkową akcję przeprowadzili Diego Costa i Filipe, ale w kluczowym momencie do tego drugiego doskoczyli w 'szesnastce’ obrońcy i zablokowali jego uderzenie. O wiele groźniejsze sytuacje stwarzało sobie Athletic Bilbao. Dwukrotnie znakomitymi podaniami popisywał się San Jose. Najpierw po jego zagraniu obok bramki z powietrza strzelał Aduriz, a kilkadziesiąt sekund później podobne uderzenie Susaety nogami wybronił Thibaut Courtois.

Gospodarze mieli przewagę i potrafili to wykorzystywać. Atletico Madryt kompletnie nie istniało w środku pola, przez co ciężko było mówić o jakichś dobrych akcjach, szczególnie gdy cały czas naciskali Los Leones. Po około pół godzinie mocno z dystansu przymierzył Ander Herrera, ale piłka przeleciała obok słupka i obok wyciągniętego bramkarza Rojiblancos. Chwilę później dosyć groźnie było wreszcie pod bramką podopiecznych Marcelo Bielsy. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Emre, piłka została co prawda wybita, ale trafiła pod nogi Juanfrana, który z kolei oddał ją do Filipe. Brazylijczyk zdecydował się na strzał z dalszej odległości, jednak Iraizoz odbił futbolówkę w bok.

Chwilę później Diego Godin skutecznie powstrzymał szarzującego w polu karnym Susaetę. Arda Turan uderzał z szesnastu metrów, ale było to zbyt słabe by zaskoczyć golkipera Athletic Bilbao. W międzyczasie żółtą kartką został ukarany Filipe, który tym samym zebrał swoje piąte upomnienie w La Liga i nie zagra za tydzień z Betisem. Końcówka pierwszej połowy była w miarę wyrównana, jednak gra toczyła się głównie w środku pola, choć tym razem niewielką, naprawdę niewielką przewagę mieli Rojiblancos. Tuż przed przerwą Atletico Madryt mogło i powinno objąć prowadzenie. Z prawej strony w pole karne dośrodkowywał Raul Garcia, a Diego Costa zgrał piłkę głową do ustawionego na wprost bramki Emre. Niestety, Turek w wyśmienitej sytuacji trafił wprost w Iraizoza.

 

DRUGA POŁOWA

 

Sytuacja z 45. minuty rozbudziła nadzieję, że pomimo dość słabej postawy w pierwszej połowie podopieczni Diego Simeone zdołają jednak wygrać, bo przecież nie był to pierwszy taki mecz w tym sezonie. Los Colchoneros nie szło, ale mieli przed sobą jeszcze bardzo dużo czasu. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. W 50. minucie Iraola dobrze zagrał do Herrery, który z kolei podał do znajdującego się w polu karnym Susaety. Strzał zawodnika Los Leones bardzo dobrze na rzut rożny odbił Courtois. Niestety, to właśnie po tym kornerze gospodarze objęli prowadzenie. Piłkę przed bramkę dośrodkował Susaeta, a do siatki głową skierował ją San Jose. Fatalnie zachował się Diego Godin, który nie wiadomo czemu nagle odpuścił krycie gracza Athletic Bilbao. Na nic zdała się także rozpaczliwa interwencja Caty Diaza.

Kilka minut później na boisku doszło do sporego zamieszania. Przy linii bocznej Cristian Rodriguez brzydko sfaulował Borję Ekizę, za co otrzymał słuszną żółtą kartkę. Piłkarze obu drużyn zaczęli się między sobą przepychać, za co ukarani zostali także Diego Godin i Aduriz. Kilkanaście sekund później napomniany został również Emre, który przewinił pod polem karnym gospodarzy. Podopieczni Marcelo Bielsy nieco się cofnęli i powoli zaczynali nastawiać się głównie na kontrataki. W 59. minucie z rożnego na długi słupek dobrze wrzucał Emre, ale Diego Costa główkował zbyt lekko i Iraizoz bez problemu złapał piłkę.

Na niecałe pół godziny przed końcowym gwizdkiem na ofensywną zmianę zdecydował się Diego Simeone. Cholo wpuścił na boisko Adriana, który miał sprawić, że Atletico Madryt zdoła przynajmniej wyrównać. Chwilę później kolejną dobrą interwencją popisał się bramkarz Los Leones, który zatrzymał silny i precyzyjny strzał Raula Garcii z piętnastu metrów. Kilka chwil potem kolejny raz Rojiblancos uratował Courtois. Młody bramkarz zatrzymał uderzenie Oscara de Marcosa, który wcześniej dość szczęśliwie przedarł się na prawym skrzydle i wpadł w pole karne gości.

W międzyczasie na murawie zameldował się Koke, ale prawie nic nie układało się po myśli Los Colchoneros. Ciężko było przedrzeć się przez szczelną defensywę Athletic Bilbao, podczas gdy gospodarze szybkimi atakami raczej bez problemu mijali swoich rywali. Linia obronna Atletico Madryt sprawowała się fatalnie i każdy chyba żałował, że zamiast pomagać swoim kolegom Miranda siedzi na ławce. W 72. minucie z dystansu strzelał Iker Muniain, ale na szczęście piłka przeleciała nad poprzeczką. Krótko po tej akcji z ciekawą kontrą wyszli Rojiblancos, ale tercet Arda Turan – Diego Costa – Adrian przekombinował z zagraniami i ostatecznie podopieczni Diego Simeone nawet nie zdołali uderzyć na bramkę Iraizoza.

Na kwadrans przed końcem dwukrotnie świetnymi interwencjami popisał się Courtois. Belg najpierw zatrzymał Aduriza, a następnie zdołał odbić na rzut rożny mocny i groźny strzał Susaety. Niestety, w 77. minucie 20-letni golkiper był bezradny. Ander Herrera znakomitym podaniem uruchomił Susaetę, który wbiegł między dwóch obrońców i z piętnastu metrów spokojnie umieścił piłkę w siatce. Los Leones prowadzili już 2:0 i było jasne, że Los Colchoneros nie wywalczą nawet remisu. Blisko zdobycia kontaktowej bramki był Cata Diaz, ale po dośrodkowaniu Koke z rzutu rożnego Argentyńczyk główkował nad poprzeczką.

Na deser Athletic Bilbao dołożyło trzeciego gola. Gospodarze przeprowadzili bardzo szybki i skuteczny kontratak. Z lewej strony piłkę otrzymał Aduriz, który zauważył dobrze ustawionego na prawej stronie 'szesnastki’ de Marcos i podał do niego, a ten nie dał żadnych szans Courtoisowi. Bramkarz Rojiblancos przed końcowym gwizdkiem zdołał się popisać jeszcze jedną świetną interwencją. Po dokładnym dośrodkowaniu z kilku metrów główkował Susaeta, ale na całe szczęście belgijski bramkarz pozostał czujny i nie dał się zaskoczyć.

 

Skład Atletico: Courtois – Juanfran, Cata Diaz, Godin, Filipe – Tiago, Emre (Adrian 63′), Raul Garcia, Cristian Rodriguez (Koke 71′), Arda Turan (Mario Suarez 80′) – Diego Costa

Bramki:
1:0 – M. San Jose 50′
2:0 – M. Susaeta 77′
3:0 – O. de Marcos 84′

PRZYPOMINAM O WYSYŁANIU DO MNIE PRYWATNYCH WIADOMOŚCI Z OCENAMI DLA POSZCZEGÓLNYCH PIŁKARZY ATLETICO ZA MADRYT ZA WYSTĘP NA SAN MAMES!



Share
0 0 Głosy
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najlepsze
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Matheo
Matheo
2024 lat temu

Za ocenę powyżej 3 dla Caty Diaza przewidziane są bany. Dylan zapomniałeś dopisać.

borda
borda
2024 lat temu

Nie było dziś agresji ? Dylan, chyba inny mecz oglądałeś. Poza tym nie przesadzasz z tą kompromitacją? Skompromitowali to się dziś Duńczycy.

airadulos
airadulos
2024 lat temu

a ja powiem tylko – padaka 😐

Chillmos
Chillmos
2024 lat temu

Według mnie dziwny mecz, zaczęło sie od dość nietypowego składu. Koke dzisiaj powinien przegrać cały mecz, a od początku powinien zagrać także Adrian. Byłem pewien, że to jakiś specjalny zabieg Cholo, jednak sie nie sprawdziło.
Dzisiaj na niskie noty zasłużyli: Cata, Godin, Cebula oraz Emre. Raul i Diego nie grali najgorzej, ale jakoś trudno im sie było przebić.
Ogólnie nie zagraliśmy źle jak na tak dziwny skład, było nawet kilka niezłych sytuacji, ale brakowało skuteczności, myśle, że jakby wpadła brameczka to gra by się zdecydowanie uspokoiła, a tak chłopaków poniosły troche emocje.

Urojenia
Urojenia
2024 lat temu

Próbowali, nie wyszło :/

Stazx
Stazx
2024 lat temu

IMO to bardziej Athletic zagrał świetnie niż Atletico paskudnie. Chociaż para stoperów delikatnie mówiąc nie zaliczyła dobrego meczu.

Dylan, ocenki zaraz polecą 🙂

Pujfa
Pujfa
2024 lat temu

siódmy mecz w przeciągu ostatnich 21 dni. W czwartek gramy bardzo ważny mecz z Sevillą i Diego dał odpocząć min Mirandzie, Mario czy Koke. Nie mamy takiego zaplecza jak barca czy real, więc straszny piach grali. A baskowie wcześnie odpadli z Copa del Rey więc grali optymalnym skaldem, po tygodniu przerwy.

Urban
Urban
2024 lat temu

Oceniać nie mam siły.

Powiem tyle: jest jasne, ze Cholo ten mecz spisał na straty. Priorytet to puchar, przekaz jest jasny. Mamy taką przewagę, że cholo pewnie uznał że możemy sobie pozwolic na ryzyko.

Czy miał racje dowiemy się w czwartek.

Korona
Korona
2024 lat temu

Oglądałem jedynie ostatnie 20′ meczu i żałuję, że w ogóle go włączyłem. Przyzwyczaiłem się już do tego, że nie oddajemy ostatnio zbyt wielu strzałów (oczywiście nie akceptuję tego), ale że tak fatalnie zagramy w obronie przeciwko Athleticowi Bilbao, którego ostatnio na San Mames klepały takie firmy jak Rayo czy Real Sarasossa bym się nie spodziewał. Wg statystyk pozwoliliśmy im na 18 strzałów z czego aż 11 było celnych… no tragedia.

kwincior
kwincior
2024 lat temu

Chyba troche przesadziłes tym pojazdem na Atletico Dylanowy. Mecz w naszym wykonaniu może nie był wybitny, zabrakło troche szczęścia. Jakby udało się pokonac Iraizosa w pierwszej połowie, albo strzelic bramke na 1-1, wtedy Athletic było by nasze, niestety nie można wszystkiego wygrywac. Też byłem wściekły, jak dostaliśmy bramke na 3-0, ale taka jest piłka nożna. Ciesze sie, ze gre w LM mamy prawie pewną, jest duża szansa na finał Copa del Rey i jesteśmy faworytami Ligi Europejskiej, a do tego jesteśmy w tabeli przed realem. Mimo tej porażki uważam, że jest zajebiście!

Stazx
Stazx
2024 lat temu

Korona, po pierwsze nie cały mecz wyglądał jak ostatnie 20 minut, po drugie jakby Athletic tak grał cały sezon, to by na pewno nie byli tam gdzie są.

Daro
Daro
2024 lat temu

Wpierdol jakiego dawno nie było u nas (pomijając oczywiście Barcelone, Real i Valencię). Byliśmy totalnie bezradni, głupia agresja, sporo brzydkiej gry i fauli, Bilbao przeważało w każdym aspekcie gry. W grze Bilbao nie widziałem żadnej świetności, po prostu wykorzystywali nasze błedy. Simeone przejechał się ostro ze składem, zbyt optymistycznie. Wystawił 5 rezerwowych i czy to była słuszna decyzja przekonamy się dopiero w czwartek, jeśli ogramy Sewille to możemy usprawiedliwiać Simeone , jeśli nie – przegra podwójnie. Dla mnie jeden ciul czy będziemy przed Realem czy za nimi, najważniejsze jest miejsce w Lidze Mistrzów i jeśli możemy „poświęcić” drobne punkty zwiększając… Czytaj więcej »

Miedziowy
Miedziowy
2024 lat temu

ludzie wyluzujcie , kazda druzyna ma zle mecze … farsa czy sreal tez maja wpadki. nie ma co sie spinac jak jakies sezonowcy! trzeba myslec o nastepnym meczu i o wywalczeniu dobrego rezultatu na wlasnym terenie. AUPA ATLETI! 😉

shy
shy
2024 lat temu

Bez Falcao ciężko…

Spodziewałem się porażki, jeszcze tym bardziej po składzie jaki wyszedł, ale nie 3-0. Wracamy do punktu wyjścia, czyli 11 oczek do Barcy.

Remady96
Remady96
2024 lat temu

Mi się zawsze podobają mecze pomiędzy Atletico i Athletickiem:)
Trafił nam się zły dzień ale nie ma tragedii. Rozklepali nas i tyle. Byli poprostu lepsi :p Agresywna obrona i nie było jak rozegrać piłki. Mimo przegranej mecz ogladałem z dużą przyjemnością i mam nadzieje że będzie więcej takich meczy:)
Oczywiście z odwrotnym wynikiem:D

Matheo
Matheo
2024 lat temu

O tym meczu nikt nie będzie pamiętał za jakiś czas… ale wspomnienia z finału LE, w którym to my rozpykaliśmy ich 3:0, zostały zapisane na kartach historii po wsze czasy. Dlatego nie ma co rozpaczać. Po prostu przegraliśmy mecz ligowy i tyle. 🙂

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.

0
Chcielibyśmy wiedzieć co o tym sądzisz, zostaw komentarz!x