Mimo zakazu transferowego, jest kilku piłkarzy, którzy za wszelką ceną są gotowi dołączyć do drużyny Simeone jeśli tylko ten chciałby ich w niej widzieć. Jednym z nich okazuje się być Arda.
Turek występował w madryckim klubie w latach 2011-2015. Rozegrał w sumie 178 meczów w których strzelił 22 gole i zaliczył 32 asysty. Choć przez ten czas miał udział w zdobyciu pięciu trofeów, dwa lata temu zdecydował się odejść. Okoliczności transferu do Barcelony mocno rozzłościły fanów Rojiblancos, dla których stał się jednym z najbardziej nielubianych piłkarzy, którzy kiedykolwiek reprezentowali czerwono-białe barwy.
Turan zaczął mówić o tym, że pod okiem Cholo treningi są dla niego zbyt wymagające i wolałby iść gdzieś, gdzie będzie mógł cieszyć się esencją futbolu. Potajemne rozmowy z Blaugraną tylko wszystko zaogniły, a czarę goryczy przelała jego prezentacja, podczas której całował herb katalońskiego klubu. Pierwsze pół roku na Camp Nou musiał jednak spędzić na trybunach, gdyż Barcelona borykała się wówczas z zakazem rejestrowania nowych graczy.
Ponieważ jego sen o grze w pierwszym składzie i wygraniu Ligi Mistrzów niekoniecznie spełnia się w Barcelonie, 30-latek szuka alternatywy. Na stole miał już oferty z Chin oraz z Turcji (przede wszystkim z Galatasarayu, który chciał go wypożyczyć), nadal pozostaje w stolicy Katalonii. Jak informują media, Arda skontaktował się z Atlético, oferując swój powrót i zaznaczając, że nie ma problemu z ewentualnym niegraniem do stycznia.
Madrycki klub nie zamierza jednak nawet rozważać takiej możliwości. W planach Simeone nie ma miejsca dla Ardy, którego przygoda z Rojiblancos zakończyła się w lecie 2015 roku i żaden sequel już nie nastąpi. Poinformowany został o tym Turek, który musi dalej szukać nowego pracodawcy.