– Jeszcze nie widziałem tak dobrego meczu w jego wykonaniu. Może dać drużynie więcej niż w poprzednim sezonie. – tak brzmiała jedna z opinii na temat gry Ardy Turana w meczu z Levante. Niewątpliwie turecki piłkarz inaugurację sezonu 2012/2013 może zaliczyć do bardzo udanych. W trakcie okresu przygotowawczego dostał nowy numer – 10. Ostatnim zawodnikiem, który grał z 'dychą’ na plecach był Jose Antonio Reyes, który w styczniu odszedł do Sevilli. Trzeba przyznać, że Arda udowodnił, że jest w stanie udźwignąć ciężar gry z tym numerem.
W spotkaniu na Estadio Ciudad de Valencia Diego Simeone wystawił Turka za plecami Radamela Falcao. Była to pewna nowość, bowiem przez cały ubiegły sezon Turan grał głównie na lewym skrzydle i to tam spędzał większość czasu na boisku. Jednak były piłkarz Galatasaray dobrze radził sobie na nowej pozycji, a w 22. minucie strzelił gola najpierw ogrywając Iborrę, a potem podprowadzając piłkę do przodu i mocnym strzałem z dystansu pokonując bezradnego Munuę. Co prawda wynik 1:1 spora część kibiców Rojiblancos uznała za rozczarowanie, jednak co do gry tureckiego pomocnika fani nie mogą mieć żadnych zastrzeżeń, a wręcz przeciwnie.
Być może Arda Turan będzie musiał na dobre przyzwyczaić się do gry za plecami Falcao. W poprzednim sezonie w 45 meczach dla Atletico zdobył 5 bramek (3 w La Liga i 2 w Lidze Europy), jednak teraz El Cholo może chcieć wymagać od niego nieco więcej tak, aby wreszcie jakiś piłkarz mógł zdjąć z barków El Tigre nieco odpowiedzialność za strzelanie goli. Czy Turek poradzi sobie na pozycji klasycznej ’10’? Czas pokaże. Warto jednak zauważyć, że w końcu problemy ze zdrowiem wydają się zażegnane (Arda bez problemu rozegrał 90 minut w meczu z Levante) i to, co było problemem w poprzednim sezonie (kontuzje, urazy, zmęczenie), w tym roku nie będzie miało miejsca.