Jak przebiega Twoja adaptacja w Atlético?
– Wszystko idzie naprawdę świetnie. Trener bardzo szybko obdarzył mnie zaufaniem, co na pewno dodało mi pewności siebie. Choć dopiero co tu przyszedłem, już czuję się ważnym i potrzebnym piłkarzem. Na boisku daję z siebie wszystko. Chciałem iść do klubu, gdzie będę mógł grać na najwyższym poziomie. Gdy dostałem telefon z Calderón, nie zastanawiałem się ani minuty.
Miałeś kilka ofert, np. z Francji. Dlaczego zostałeś w La Liga?
– To jedna z najlepszych lig w Europie. Czuję się tu znakomicie, więc nie chciałem jej opuszczać. Bardzo lubię tutejszy futbol i sposób, w jaki gra się tutaj w piłkę. We Francji problem jest taki, że pogoda bywa okropna… (śmiech)
Czy to prawda, że kusiło Cię Monaco?
– Nikt, poza przedstawicielami Atlético, nikt do mnie nie dzwonił. Nie miałem żadnego kontaktu z innym klubem.
Towarzyski mecz z Hiszpanią w Paryżu będzie dla Ciebie szczególny z uwagi na fakt, że grasz w tamtejszej lidze?
– Musimy wygrać za wszelką cenę. Jeśli nie, to naprawdę nie wiem, jak ja wrócę do szatni Atlético. Przecież aż trzech moich kolegów gra w La Roja i na pewno będą się ze mnie śmiać! To będzie fajny mecz dwóch silnych ekip. Wierzę, że odniesiemy w nim zwycięstwo.
Hiszpania wciąż jest wielkim zespołem?
– Oczywiście. Mundial niczego nie zmienia, bo to nadal mocna drużyna. Przed własną publicznością chcemy ich jednak ograć. Młodzi, utalentowani piłkarze powoli zastępują w Hiszpanii tych, którzy kończą swoją przygodę z reprezentacją. Ponadto będą chcieli pokazać, że mimo klapy w Brazylii wciąż na wiele ich stać.
Rozmawiał: Stephan Damian-Tissot, francuski korespondent hiszpańskiego dziennika AS.