Pod koniec 2011 roku, Radamel Falcao wyglądał bardziej na bezpańskiego kota niż na tygrysa. Gareth Nunn opisuje przemianę Kolumbijczyka jako jednego z kandydatów do zdobycia Złotej Piłki.
„Tygrys! Tygrys! Jasno płoniesz” jak prawi poemat Williama Blake’a pt. „The Tyger” napisany pod koniec XVIII wieku. Większość uważa, że w tym poemacie zawarta jest zależność między estetycznym pięknem, a pierwotnymi żądzami. Ta zależność idealnie podsumowuje Radamela Falcao. Niezwykle piękne ruchy z piłką przy nodze poprzedzone bezwzględnym instynktem strzeleckim. Kolumbijski napastnik jest w wyśmienitej formie, a w ostatnich tygodniach z dziecinną łatwością strzela gole kolejnym rywalom. Co prawda jest to mało prawdopodobne, że Falcao wygra tegoroczną Złotą Piłkę, ale trzeba pamiętać, że to przecież „El Tigre”, który niemal zawsze dostaje swoją zdobycz.
Falcao dołączył do Los Rojiblancos w lecie 2011 roku jako swego rodzaju pocieszenie, po tym jak z drużyny odeszli zarówno Kun Aguero oraz Diego Forlan. Gregorio Manzano, ówczesny trener Atleti, stosował system rotacyjny, który siał spustoszenie i podczas gdy napastnik strzelał w miarę regularnie na Vicente Calderon, na wyjazdach wyglądał na kompletnie zagubionego. Jego forma była tak niestabilna, że niektórzy fani zastanawiali się nad tym czy powrót Fernando Torresa i odejście Falcao w drugą stronę nie byłoby takim złym rozwiązaniem. Następnie nastały rządy Diego Simeone, który pracował już z tym drugim w River Plate.
„Znam go, gdy był jeszcze młody, bardzo dojrzał w Portugalii, ale uważam, że powinien dzisiaj strzelić 3 gole. Zajęło mu trochę czasu zanim ostatecznie trafił do siatki.” – powiedział Simeone o swoim napastniku po pierwszym domowym meczu jako trener Atletico. Oczywistym był fakt, że Argentyńczyk wiedział, że ‘El Tigre’ ma talent, ale nie pokazywał go wystarczająco regularnie. Pewnie dlatego wyróżniał występy niektórych zawodników, tylko nie Falcao. Takie zachowanie przyniosło jednak rezultaty, gdyż spowodowało, że były gracz FC Porto powrócił do swojej najlepszej formy i doprowadził Atleti do triumfu w Lidze Europy.
Wielu kibiców obawiało się, że Kolumbijczyk odejdzie w letnim okienku transferowym, ale ostatecznie pozostał graczem klubu znad rzeki Manzanares. Pod bacznym okiem El Profe Ortegi, trenera od przygotowania fizycznego, skład powrócił z pre-sezonu w lepszej formie. Cała drużyna stała się także bardziej zjednoczona. Umiejętność gry w powietrzu przez Falcao była powszechnie znana, ale napastnik był zdeterminowany, by pokazać, że również inne aspekty futbolowego abecadła ma opanowane do perfekcji. W swoim debiutanckim sezonie w Hiszpanii jego sposób poruszania się po boisku był niechlujny, ponadto zaangażowanie w grę obronną również nie było najlepsze. To wszystko już niedługo miało się poprawić.
W meczu obecnego sezonu przeciwko Valladolid, można było zauważyć jakie zrobił postępy. Rzut rożny wykonywany przez przeciwnika, ale na miejscu był Falcao. Wybił piłkę z pola karnego Rojiblancos i natychmiast popędził do przodu, by pomóc kolegom w kontrataku. Jak na dłoni widać, że napastnik jest bardziej zaangażowany w grę i wraca się do defensywy. Zdobył nawet bramkę z rzutu wolnego, co wcześniej nie zdarzyło się w jego profesjonalnej karierze. Chociaż koledzy i trenerzy, z którymi pracował w Kolumbii mówią, że zdarzało mu się to notorycznie w młodszych kategoriach wiekowych.
Atletico z pewnością będzie miało problem, aby zatrzymać swoją największą gwiazdę, ale zrobi wszystko by to zrobić. Madrytczycy rozpoczęli nawet kampanię nawołującą do tego, aby ich gwiazda wygrała Złotą Piłkę, stworzyli nawet na tę okazję promocyjny filmik. W tym roku głównymi faworytami do zwycięstwa są Lionel Messi i Cristiano Ronaldo, ale dla Falcao jest to tylko zachęta, żeby jeszcze się poprawić. Gdy tygrys jest pobliżu i jest głodny, zawsze dostaje to, czego chce. Powyższe zdanie perfekcyjnie opisuje Radamela.