Miało być zwycięstwo, miał być ładny mecz i miały być trzy punkty, które zbliżyłyby Atletico Madryt do miejsca premiowanego awansem do Ligi Mistrzów. Nic jednak z tego nie wyszło i Rojiblancos przegrali w wyjazdowym meczu z Mallorką 1:2. Wszystko to stało się po katastrofalnie nużącej i mało ciekawej 1. połowie oraz po fatalnych pierwszych pięciu minutach 2. połowy, po których Los Colchoneros zbyt późno wzięli się do roboty, aby móc odwrócić losy tego spotkania.
Diego Simeone postanowił postawić na sprawdzoną ’11’ i jedyną zmianą w wyjściowym składzie, w porównaniu z czwartkowym pojedynkiem z Besiktasem, było zastąpienie Ardy Turana przez Eduardo Salvio. Poza kadrą meczową znaleźli się Pizzi i Antonio Lopez. Pierwszą okazję do strzelenia gola miał Mario Suarez, którego strzał z główki w ładnym stylu obronił bramkarz gospodarzy, Dudu Aouate. Obie drużyny jednak grały bardzo chaotycznie i miały problem z wymieniem dłuższej liczby podań. Pomocnicy i napastnicy Los Colchoneros zawodzili w akcjach kombinacyjnych, podczas gdy Juanfran i Filipe byli niemal niewidoczni w akcjach ofensywnych. Być może z powodu wysokiej temperatury, a być może z powodu grania w ostatnim czasie co 3 dni – zawodnicy Atletico wydawali się biegać na ciężkich nogach. W pierwszych 45 minut akcji bramkowych było jak na lekarstwo, a oba zespoły wyraźnie nie miały pomysłu na grę. I choć zmierzyły się się ze sobą dwie najczęściej faulujące ekipy w tym sezonie La Liga, to walki nie było widać prawie w ogóle. Na minutę przed przerwą Mallorca mogła wyjść na prowadzenie. Na szczęście dla gości Thibaut Courtois stanął na wysokości zadania w pojedynku sam na sam z Victorem Casadesusem.
Atletico na pewno wyszło na drugą połowę z nastawieniem aby wygrać, jednak pierwsze 5 minut po przerwie było koszmarne. Zaledwie dwie minuty po wznowieniu gry Mallorca wyszła na prowadzenie. Po zamieszaniu w polu karnym Rojiblancos do piłki dopadł Chori Castro, oddał strzał, a tor lotu piłki tak niefortunnie przeciął Diego Godin, że piłka wpadła do siatki bezradnego Courtoisa. Po kolejnych dwóch minutach gospodarze odskoczyli na jeszcze jedną bramkę. Tym razem strzelcem gola był już zawodnik Mallorki, Michael Pereira, który pokonał bramkarza gości mocnym strzałem w długi róg. W 52. minucie sędzia odgwizdał rzut wolny dla Atletico. Po wrzutce piłkę uderzył Adrian, a piłkę z linii bramkowej wybił Ramis. Problem w tym, że uczynił to ręką, zatem obrońca gospodarzy ujrzał czerwoną kartkę, a Los Colchoneros mieli szansę zdobycia kontaktowego gola z rzutu karnego. Do piłki podszedł Radamel Falcao i uderzył na tyle fatalnie, że Aouate nie miał najmniejszego problemu z wybronieniem jedenastki. Po godzinie gry Kolumbijczyk choć trochę zdołał się zrehabilitować, zdobywając wspaniałą bramkę. El Tigre minął obrońcę i pokonał bramkarza gospodarzy pięknym strzałem zza pola karnego. Krótko potem na boisku zameldował się Fran Merida i już w swoim pierwszym kontakcie z piłką mógł strzelić gola, jednak piłka po jego strzale uderzyła w słupek. Dla hiszpańskiego pomocnika było to pierwsze spotkanie w barwach Atletico odkąd powrócił z wypożyczenia w portugalskiej Bradze. Rojiblancos nacierali, a Mallorca się broniła. Jednak kolejne strzały Meridy, Gabiego i Salvio nie przynosiły żadnego efektu.
Kibice Los Colchoneros wciąż nie mogą zrozumieć, jak ich ulubieńcy mogli przespać blisko 50 minut gry. Ostatecznie Rojiblancos pozostali na 9. miejscu w tabeli, jednak jeśli Espanyol wygra jutro u siebie z Racingiem, wówczas drużyna z Madrytu spadnie na 10. miejsce. Kolejny mecz to pojedynek na Vicente Calderon z Athletic Bilbao, który odbędzie się w środę o godzinie 20.00
Skład Atletico: Courtois – Juanfran (Fran Merida 66′), Miranda, Godin, Filipe – Salvio, Gabi, Mario Suarez (Arda Turan 58′), Koke – Adrian, Falcao.
Bramki:
1:0 Godin 47′ (sam.)
2:0 M. Pereira 49′
2:1 Falcao 66′
JEŚLI CHCESZ OBEJRZEĆ BRAMKI Z TEGO SPOTKANIA, KLIKNIJ TUTAJ (KLIK!)