W ramach jednego z niedzielnych spotkań przedostatniej kolejki ligi hiszpańskiej, Atlético podejmie w delegacji drużynę Levante. Gospodarze zajmują w tabeli ostatnie miejsce i powoli mogą zacząć się witać z rozgrywkami Segunda División, natomiast przyjezdni wciąż walczą o końcowy triumf na dwóch frontach – w Champions League i właśnie w lidze krajowej. Łatwy na papierze mecz może się dla tych drugich okazać jednak o wiele trudniejszy, ponieważ na stadionie popularnych Żab nie wygrali oni od ponad ośmiu lat!
Gdy włodarze popularnych Granotas zdecydowali się pod koniec października minionego roku na rozstanie z Lucasem Alcarazem oraz zatrudnienie Rubiego, ich klub okupował w tabeli ostatnią lokatę, po dziewięciu seriach gier zgromadziwszy zaledwie sześć „oczek”. Jedyne zadanie powierzone byłemu szkoleniowcowi Realu Valladolid było zatem proste – zapewnić Żabom ligowy byt w przyszłym sezonie. Efekt „nowej miotły” nigdy jednak nie zadziałał, a w ciągu następnych piętnastu kolejek Levante zwyciężyło zaledwie trzykrotnie i aż dziesięć razy musiało uznawać wyższość rywala.
Sytuacja do chwili obecnej ani trochę nie uległa poprawie, a wyjazdowa porażka z Málagą odniesiona w poniedziałek jedynie przypieczętowała to, o czym mówiono w kontekście walenckiego klubu już od jakiegoś czasu – spadek do drugiej ligi. Można by dyskutować, że przecież przy stanie 1-1 arbiter nie uznał prawidłowo zdobytej przez ekipę z Walencji bramki, a losy spotkania mogłyby potoczyć się wówczas zupełnie inaczej. Należy jednak pamiętać, że na końcową pozycję w tabeli pracuje się przez cały sezon, a popularne Żaby w wielu możliwych do określenia statystycznie aspektach prezentowały się najgorzej w lidze (największa ilość porażek, najgorszy bilans bramkowy, trzecia najgorsza defensywa).
Dzień po tym, jak piłkarze Levante opuścili La Rosaledę ze spuszczonymi głowami i świadomością pożegnania się z rozgrywkami Primera División na co najmniej sezon, nastroje w czerwono-białej części Madrytu były natomiast zupełnie odmienne. Los Colchoneros ulegli co prawda Bayernowi w Monachium 1-2, ale skromna zaliczka z pierwszego spotkania (1-0) przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść madrytczyków, którzy zapewnili sobie tym samym miejsce w wielkim finale Champions League na San Siro w Mediolanie. Podejmą oni w nim rywala zza miedzy w postaci Realu Madryt i pomimo, że nikt bezpośrednio związany z Los Colchoneros tego nie przyzna, zawodnicy z pewnością potraktują to spotkanie jako możliwość zemszczenia się na Królewskich na przegrany w dramatycznych okolicznościach przed dwoma laty mecz w Lizbonie.
Antoine Griezmann przestrzegł jednak, że nie należy zbyt daleko wybiegać myślami w przyszłość, gdyż może to wywołać skutki mocno niepożądane: – Jeszcze przed Mediolanem mamy do rozegrania dwa spotkania ligowe. Na myślenie o finale przyjdzie czas. Najpierw musimy pokonać Levante oraz Celtę i dopiero wtedy będziemy mogli myśleć o wygraniu finału. Jeśli będziemy myśleć o nim już teraz, możemy przegrać ligę.
Zgodnie z tym, co podkreślił francuski napastnik, na tę chwilę zadanie jest tylko jedno – podbić twierdzę Estadio Ciudad de Valencia! Jakkolwiek zabawnie lub dziwacznie by to nie brzmiało, suche fakty i liczby są dla sympatyków Atleti bezlitosne – pięć ostatnich wizyt na tym stadionie zakończyło się dla ich ulubieńców trzema remisami i dwoma porażkami. Jeszcze pomiędzy tymi rezultatami walencka drużyna zdążyła spaść na dwa sezony do drugiej ligi, dlatego na zwycięstwo nad nią Czerwono-biali czekają od… niemal dziewięciu lat!
Zaczynają się trzy tygodnie, które zdefiniują temporadę w wykonaniu Atleti – mogą oni zakończyć ją z dubletem lub pustymi rękami. Możliwość odniesienia końcowego triumfu w rozgrywkach ligowych nie leży co prawda jedynie w rękach madrytczyków, którzy oprócz zebrania w dwóch ostatnich meczach kompletu punktów musieliby również liczyć na potknięcie Barcelony, jednak Diego Simeone wie, że należy zrobić wszystko, by chociaż utrzeć nosa Realowi Madryt utrzymując go pod koniec sezonu na najniższym stopniu podium. Trzy mecze, trzy finały – pierwszy z nich już w niedzielę o godzinie 17:00.
Spotkanie poprowadzi José Luis González González. 41-latek jest jednym z bardziej doświadczonych arbitrów w Primera División, w której sędziuje od 2009 roku. W trwającej temporadzie sędziował już dwa mecze z udziałem Atleti – domowe potyczki z Rayo Vallecano w ramach Copa del Rey (3-0, 14 stycznia) oraz z Realem Betis w ramach ligi hiszpańskiej (5-1, 2 kwietnia).
Forma drużyn – ostatnie pięć spotkań
Levante – mecze u siebie:
2016.03.02 vs. Real Madryt 1-3 (Primera División)
2016.03.13 vs. Valencia 1-0 (Primera División)
2016.04.04 vs. Sporting Gijón 0-0 (Primera División)
2016.04.15 vs. Espanyol 2-1 (Primera División)
2016.04.24 vs. Athletic Bilbao 2-2 (Primera División)
Atlético – mecze wyjazdowe:
2016.03.19 @ Sporting Gijón 1-2 (Primera División)
2016.04.05 @ Barcelona 1-2 (Champions League)
2016.04.09 @ Espanyol 3-1 (Primera División)
2016.04.20 @ Athletic Bilbao 1-0 (Primera División)
2016.05.03 @ Bayern 1-2 (Champions League)
Bezpośrednie starcia obu drużyn
Bilans w Primera División: 13 zwycięstw Atlético, 3 remisy i 5 zwycięstw Levante
Bilans we wszystkich rozgrywkach: 16 zwycięstw Atlético, 4 remisy i 7 zwycięstw Levante
Pomimo tego, że jutrzejszy rywal Atleti regularnie melduje się pod koniec sezonu w dolnej części tabeli, to na własnym obiekcie sprawia madrytczykom w ostatnim czasie wyjątkowo dużo problemów. Zadziwiającym jest fakt, że Los Rojiblancos nie udało się wywieźć z Estadio Ciudad de Valencia kompletu punktów od… 2007 roku! Zdążyli oni podbić od tamtej pory takie twierdze, jak Stamford Bridge, Estádio da Luz, Santiago Bernabéu (wielokrotnie), San Mamés, Ramón Sánchez Pizjuán czy San Siro, ale wciąż nie zaznali smaku zwycięstwa na obiekcie Levante.
Od kiedy Los Colchoneros po raz ostatni zdołali z Estadio Ciudad de Valencia wywieźć komplet punktów, dokonali tego w ramach oficjalnych rozgrywek tacy giganci, jak Rayo Vallecano (trzykrotnie), Granada, Real Betis, Osasuna, Real Saragossa, Getafe (cała piątka dwukrotnie), a nawet Cartagena, Xerez, Deportivo Alavés, Real Valladolid, Salamanca, Huesca czy Hércules Alicante.
Granotas dali się ekipie z Madrytu we znaki szczególnie podczas sezonu 2013/14, gdy z Vicente Calderón niemal udało się im wywieźć remis (choć ostatecznie to podopieczni Diego Simeone triumfowali 3-2), a zwycięstwem 2-0 nad Rojiblancos dwie kolejki przed końcem temporady niemal pogrzebali szanse tych drugich na ostateczne zwycięstwo w rozgrywkach.
Los Colchoneros za kadencji popularnego Cholo Simeone podejmowali jutrzejszego rywala ośmiokrotnie, notując w tym czasie cztery zwycięstwa, dwa remisy i dwie porażki. Poniżej wypisane zostały wszystkie wspomniane pojedynki:
2012.04.08 – Levante 2-0 Atlético (Primera División)
2012.08.19 – Levante 1-1 Atlético (Primera División)
2013.01.20 – Atlético 2-0 Levante (Primera División)
2013.12.21 – Atlético 3-2 Levante (Primera División)
2014.05.04 – Levante 2-0 Atlético (Primera División)
2015.01.03 – Atlético 3-1 Levante (Primera División)
2015.05.10 – Levante 2-2 Atlético (Primera División)
2016.01.02 – Atlético 1-0 Levante (Primera División)
Kontuzje i zawieszenia
Szkoleniowiec ekipy z Walencji nie będzie mógł liczyć w niedzielę na Lucasa Orbána i Víctora Camarasę, którzy zmagają się z kontuzjami. Na spotkanie przeciwko Los Rojiblancos zawieszony jest natomiast José Mari, dla którego żółta kartka otrzymana w spotkaniu z Málagą była już piątą w trwającej temporadzie.
Diego Simeone będzie miał tymczasem do dyspozycji wszystkich zawodników po raz pierwszy od… 19 września minionego roku. Od tamtej pory z powodu zawieszenia lub kontuzji zawsze kogoś brakowało – Tiago Mendes ostatnie sześć miesięcy spędził na rekonwalescencji po operacji, natomiast z mniej poważnymi kontuzjami lub urazami borykało się także jedenastu innych piłkarzy. W środku tygodnia na dyskomfort skarżył się Jan Oblak, ale Słoweniec będzie na niedzielę gotowy.
Przewidywane składy
Ciężko wyobrazić sobie, na jaki skład zdecyduje się w niedzielę Rubi. Popularne Żaby pewne są już spadku do drugiej ligi i dlatego szkoleniowiec gospodarzy mógłby teoretycznie postawić na rzadziej używanych piłkarzy pierwszej ekipy lub nawet zawodników cantery, póki wciąż mają oni szansę zaznać smaku gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z drugiej strony trener Levante może chcieć zrobić wszystko, by ostatni domowy mecz w tym sezonie zaakcentować zwycięstwem i posłać do boju najsilniejszą jedenastkę. Zdaje się, że pewny występu jest Juanfran, który po sezonie przechodzi na piłkarską emeryturę i dla którego będzie to ostatnie spotkanie rozegrane na własnym obiekcie.
Od szkoleniowca przyjezdnych wolne może otrzymać Diego Godín, który zaraz po powrocie po kontuzji rozegrał we wtorek bardzo wymagające spotkanie przeciwko Bayernowi. Jeśli właśnie taką decyzję podejmie Diego Simeone, wówczas na środku obrony zagrają najpewniej Stefan Savić oraz José Giménez. Walka o czwarte obok trójki wychowanków miejsce w środku pola rozegra się pomiędzy Yannickiem Carrasco i Augusto Fernándezem. Spotkanie na ławce rozpocząć może Antoine Griezmann, którego od pierwszej minuty zastąpiłby Ángel Correa.
Transmisja na żywo: niedziela, 8 maja 2016, Eleven Sports HD (od 17:00)
UWAGA! Transmisja na żywo będzie łączona z meczem Real Madryt – Valencia.
Retransmisje:
– niedziela, 8 maja 2016, Eleven Sports HD (od 19:00)
– poniedziałek, 9 maja 2016, Eleven Sports HD (od 05:00)
– poniedziałek, 9 maja 2016, Eleven Sports HD (od 16:00)
Pełna lista powtórek dostępna jest pod tym linkiem.