Atlético przed spotkaniem z Espanyolem było w dogodnej sytuacji, gdyż mogło odrobić straty aż do trzech rywali. Bezbramkowy wynik oznacza jednak, że udało się zmniejszyć jedynie różnicę do Sevilli, która przegrała z Granadą. Colchoneros napotkali dziś na prawdziwy mur, który okazał się być nie do przebicia. Mnóstwo akcji ofensywnych nie przełożyło się na klarowne sytuacje, których było bardzo mało.
Spotkanie na Vicente Calderón poprzedziła minuta ciszy na cześć zmarłych w katastrofie lotniczej piłkarzy i pracowników klubu Chapecoense. W wypadku zginął były gracz Rojiblancos – Cléber Santana.
Mecz zgodnie z oczekiwaniami lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy starali się zagrozić bramce rywali z gry oraz po stałych fragmentach, jednak Diego López pozostawał niezatrudniony. Gracze z Barcelony ograniczyli się w początkowej fazie do szybkich kontrataków, które były jednak kasowane przed polem karnym Jana Oblaka. W 9. minucie okazję po dośrodkowaniu miał Kévin Gameiro, ale udało mu się jedynie musnąć piłkę, która padła łupem bramkarza.
Problemem podopiecznych Diego Simeone było przedarcie się przez zmasowaną obronę Espanyolu. Z tego względu na strzał z dystansu zdecydował się Gabi. Jego uderzenie było jednak sygnalizowane i trafiło wprost w golkipera. Po chwili jedną z niewielu akcji ofensywnych przeprowadzili przyjezdni. Tiago nie zdołał przeciąć dośrodkowania i strzałem popisał się Gerard Moreno, jednak nie była to próba, która mogła sprawić trudność Oblakowi.
Atleti miało dużo czasu na konstruowanie ataku pozycyjnego, jednak rywale skutecznie oddalali zagrożenie broniąc się całym zespołem. Niezłym pomysłem wydawało się przyspieszenie gry, co jednak w końcu kończyło się na jednym z graczy Espanyolu.
W 42. minucie doskonałą okazję stworzyli sobie podopieczni Quique Sáncheza Floresa. Moreno otrzymał dobre podanie w polu karnym i oddał strzał, ale świetnie interweniował Oblak, który uchronił swój zespół od niespodziewanej straty bramki. To był ostatni akord pierwszej odsłony.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił i Papużki nadal dbały o to, aby przede wszystkim gola nie stracić. Wszakże remis wywieziony z Vicente Calderón byłby znakomitym wynikiem dla ligowego średniaka. Gościom udało się na początku drugiej połowy rozegrać dwa rzuty rożne, które jednak nie przyniosły większego zagrożenia.
W 60. minucie z groźną kontrą wyszedł Espanyol. Moreno obsłużył podaniem Léo Baptistão, który miał przed sobą już tylko Oblaka. Słoweniec po raz kolejny wykazał się jednak dobrą interwencją, choć trzeba przyznać, że lepszym strzałem mógł popisać się Brazylijczyk.
W 66. minucie po wybiciu piłki przed pole karne, z dystansu uderzył Gabi. López z najwyższym trudem obronił, a z bardzo ostrego kąta dobijał Antoine Griezmann, lecz nie trafił w światło bramki. Od tego momentu wyraźnie przyspieszyło Atlético. Sygnałem do ataku było wejście Nicolása Gaitána w miejsce Tiago.
Gracze Cholo atakowali raz za razem, jednak brakowało wykończenia akcji, w czym skutecznie przeszkadzał nadmiar graczy rywala skupionych wokół własnej bramki. Doskonałą okazję miał Griezmann, który po podaniu Gaitána oddał zbyt lekki strzał, aby zaskoczyć golkipera Katalończyków.
Końcowe minuty stały pod znakiem kolejnych ataków gospodarzy, w szeregach których do linii ataku został przesinięty nawet Godín. Przeciwnicy skupili się wyłącznie na obronie, nie próbując już nawet wychodzić z kontratakami z wyjątkiem jednej akcji w 90. minucie. Obie ekipy musiały ostatecznie zadowoli się remisem, który na pewno cieszy Espanyol.
Skrót meczu dostępny pod tym linkiem.
Atlético – Espanyol 0-0
Żółte kartki: Koke, Godín (Atlético); Diop, Moreno (Espanyol)
Sędzia: Santiago Jaime Latre
Skład Atlético: Jan Oblak – Juanfran, José Giménez, Diego Godín, Filipe Luís – Gabi, Tiago Mendes (Nicolás Gaitán, 68’), Koke, Yannick Carrasco (Ángel Correa, 71’) – Antoine Griezmann, Kévin Gameiro (Saúl Ñíguez, 83’)
Skład Espanyolu: Diego López – Victor Sánchez, David López, Diego Reyes, Aarón Caricol – Papakouli Diop, Javi Fuego, José Manuel Jurado, Pablo Piatti (Hernán Pérez, 56’) – Léo Baptistão (Salva Sevilla, 76’), Gerard Moreno (Felipe Caicedo, 77’)